Mikołaj
- Chodź bo mi zachorujesz, a ja nie będę dymać do ciebie z lekami.- dałem jej buziaka w czoło i za ręce weszliśmy do środka. Wszyscy się uśmiechali na ten widok, a ekipa biła brawo. Sara pisnęła na nasz widok.- Porwę twoją laskę bo wygląda tragicznie.
- Dzięki kochana.- mruknęła Blanka.
- Cichaj tam.- blondynka pociągnęła ją za rękę w stronę łazienki.
- No brawo stary.- powiedział Olek.
- Wyrwać Blankę.- Damian zaczął jeszcze raz bić brawo.
- Dziwię się bo tyle razy ją wkurwiałem.
- Czyli zakochana. Inaczej by nie pozwoliła ci na nic.
- Po pierwszej wpadce dałaby ci kosza.
Po 5 minutach przyszła Sara, ale bez mojej dziewczyny. Uprzedzając moje pytanie powiedziała:
- Sandra i jej chłopak z nią gadają. Pierwszy dzień, a już zazdrosny.
- Od początku byłem.- przyznałem. Taka była prawda. Ciągle byłem o Blankę w jakimś stopniu zazdrosny. Czy to kiedy jakiś typ się za nią odwrócił czy też chłopacy ze szkoły gadali coś o niej na korytarzu. Nie byliśmy razem, a ja i tak się bałem, że ktoś mi ją zabierze.
Około 23 miała czas tylko dla nas. Siedziała obok mnie pijąc piwo.
- Dziękuję wam za tą niespodziankę.- powiedziała z szerokim uśmiechem.
- Nie ma za co.- zaśmiał się Damian.
- Serio się nie spodziewałaś?- spytał Olek.
- Ani trochę.
- Bo ona nie jest kumata.
- Sara downie.- rzuciła w nią poduszką z kanapy.- Bo złożyliście mi życzenia i jeszcze Mikołaj wczoraj z tymi kwiatami. Poza tym nie myślałam, że mnie tak lubicie.- złapała się teatralnie za serce przez co każdy się śmiał. Jak jej nie kochać? Ciągle trzymałem ją za rękę i nawet kiedy nie gadałem z nią, to delikatnie głaskałem dłoń Blanki.
Niedługo miała wybić północ więc wyszliśmy wszyscy na taras. Kuba miał zająć się wystrzeleniem fajerwerków.
- Ja to bym już po karetkę dzwoniła.- powiedziała dziewczyna.
- Słyszałem!- wrzasnął.
- Miałeś słyszeć kretynie!
- Zgadzam się z tobą.- uśmiechnąłem się do niej. Przyciągnąłem do siebie dziewczynę i pocałowałem co było lekkim zaskoczeniem dla niej. Całowaliśmy się do momentu, w którym usłyszeliśmy dźwięk robionego zdjęcia.
- Wybaczcie, ale musiałam. Cudowny widok. Wy i w tle sztuczne ognie.- powiedziała Ola z naszej klasy.
- Podeślij mi.- uśmiechnęła się Blanka i wtuliła się we mnie. Ten rok będzie cudowny. Teraz czuję, że wszystko jest o wiele lepsze. Pocałowałem ją w czubek głowy.
- Ale zgony.- szepnęła przykrywając swoją przyjaciółkę kocem.
- Chodź już spać.- pociągnąłem ją do mojego pokoju i podałem swoją koszulkę. Szybko się przebrała i położyła obok mnie.
- Pięknie tu masz.- spojrzała na mnie.- Dziękuję za wszystko.
- Nie masz za co dziękować.- przysunąłem się do niej.
- Mam.- uśmiechnęła się uroczo.
- Zamknij się już.- zaśmiałem się i pocałowałem Blankę.- Kocham cię.- powiedziałem w przerwie na pocałunki.
Wiem, że to głupie i żałosne gadanie. Fajnie jednak jak Blanka śpi w MOIM łóżku, przytulona do MOJEGO boku. Jeżeli znów coś zrobię albo ją stracę to idę na księdza. Obiecuję to wszystkim. Albo nie, palnę sobie w łeb z miejsca.
Obudziłem się z lekkim kacem. Na szafce stała woda z cytryną. Jaka ona miła. Wypiłem szybko zawartość. A może to było zatrute bo Blanka i miły gest są lekko sprzeczne.
Kiedy byłem przebrany i umyty poszedłem na dół. Nasza ekipa siedziała przy stole tak skacowana, że przez chwilę zrobiło mi się ich szkoda.
- Siema.- zawołałem do nich i podszedłem do mojej dziewczyna, która robiła jajecznice. Pocałowałem ją w policzek.
- Hejka. Siadaj i jedz.- uśmiechnęła się.- Herbaty? Kawy?
- Wody.- usłyszałem śmiech Blanki, ale spełniła moją prośbę.
- Dziękuję wam za wszystko!- krzyknęła.
- Nie drzyj mordy.- burknęła Sara.
- Kac morderca nie ma serca.- śmiała się.
- Tak jak ty.- powiedziałem jedząc.
- A no ba.-wypięła język.
Wszyscy zmyli się po dwunastej. Umówiłem się z Blanką na jutro. Jak dobrze, że jeszcze mamy dzień wolny. Nie dałbym rady iść do szkoły. Mama napisała, że u niech okey i żebym żałował zostania w Polsce. Gdybym pojechał, popełniłbym błąd życia. Nie wyobrażam sobie jechać z nimi. Mam wrażenie, że w końcu jestem szczęśliwy i nic tego nie zmieni.
Zrobiłem sobie na obiad kurczaka na parze z warzywami. Stwierdziłem, że jest w domu syf więc napisałem do naszej gosposi z pytaniem czy mogłaby przyjść jutro. Na szczęście się zgodziła bo nie chciałbym sprzątać tego sam przed przyjazdem rodzicieli. W sumie gdybym sam to zrobił to byłby większy bałagan, a wolałbym tego uniknąć. W końcu pani Grażynka miałaby więcej sprzątania. Jednak myślę i jestem uczynny.
od autorki: nic się nie dzieję :/
na prawdę było mi tak ciężko napisać ten rozdział,
po jakimś czasie wyczerpały się pomysły,
ale będę dalej pisać!
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane=nowy rozdział