Mikołaj
Znów udało mi się zaskoczyć Blankę. Tak na serio, tym misiem się chciałem bronić. Byłem niemalże pewny ataku na dzień dobry. To by było bardzo w jej stylu. Niby urocza, ale cholernie słowna i wyszczekana.Zdziwiło mnie jej wyznanie i w sumie ucieszyło. Ona mi zaufała, a to najważniejsze i teraz mam jakiekolwiek szanse na świrowanie z dziewczyną. Żebym tylko teraz niczego nie spieprzył. Bo ostatnio bardzo mi to weszło w nawyk. Chyba strasznie zaczyna mi zależeć skoro aż tak się przejmuję.
W niedzielę zawołałem Damiana do mnie na siłownie i gadaliśmy o ostatnim tygodniu. Jest dla mnie jak przyjaciel więc chciałem mu się wygadać.
- Ej, no to sztos, że wszystko ci powiedziała.
- Tak myślisz?- spojrzałem na chłopaka.
- No jasne. Znaczy ona czasami za bardzo się żali, ale całości nikomu nie gada.- napił się wody.
- Chyba mi się w chuj spodobała..
- Dam ci przyjacielską radę.- uśmiechnął się.- Nie okazuj tego, że jest ci jej szkoda bo będziesz spalony. Traktuj ją tak jak zawsze to ocalisz życie i męskość.- Blanka w sumie jest zdolna do wszystkiego i nic by mnie nie zaskoczyło z jej strony.- Trzymam kciuki za was.
- Nie dziękuję.
Szybko leci ten czas. Już grudzień, koniec semestru i święta. Do tej pory idzie mi bardzo dobrze z Blanką. Dużo piszemy i wychodzimy gdzieś jako "przyjaciele". Czasami sami, czasami ekipą. Z nią ten czas tak mija, że jestem w szoku. Nawet nie mogę się do końca cieszyć jej obecnością...
Jeszcze dwa dni szkoły i przerwa świąteczna. Była akurat kolejna wychowawcza. Blanka położna prawie na mnie i przeglądała instagrama. Typowa wychowawcza. Nic na niej nie robimy, ale to dobrze. Nie chciałoby mi się słuchać o bezpieczeństwie pod czas świąt i innych duperelach.
- Jezu jaki śliczny. - jęknęła na widok złotego zegarka Michaela Korsa. Pokazała go Sarze.
- No cudo.- przyznała.
- Kiedyś go kupię. - westchnęła i oglądała dalej.
- I zgubisz.- powiedział Damian.
- Ty zgubiłeś dawno mózg i co?- wytknęła mu język, a ja się zacząłem śmiać. Spojrzała na mnie.- Nie trzęś się tak bo mnie wszystko boli.- uśmiechnęła się szeroko.
- Blanka, słońce.- pisnęła Sara.
- Hm?- nie odrywała wzorku od szafki.
- Poszłabyś mi do sklepu po podpaski?- o mało co się nie zaśmiałem.
- Boże dziewczyno!- trzasnęła drzwiczkami i wyciągnęła dłoń po kasę.- Nadal się wstydzisz?
- Bo tam są ludzie ze szkoły.- dała jej pieniądze. Szatynka mrucząc coś pod nosem poszła do sklepu w samym swetrze. Będzie chora...
- Ona jest taka głupia.- pokręciła głową z uśmiechem, a my spojrzeliśmy z chłopakiem najpierw na siebie, a później na nią.- No miałam się jakoś jej pozbyć.
- No cudo.- przyznała.
- Kiedyś go kupię. - westchnęła i oglądała dalej.
- I zgubisz.- powiedział Damian.
- Ty zgubiłeś dawno mózg i co?- wytknęła mu język, a ja się zacząłem śmiać. Spojrzała na mnie.- Nie trzęś się tak bo mnie wszystko boli.- uśmiechnęła się szeroko.
- Blanka, słońce.- pisnęła Sara.
- Hm?- nie odrywała wzorku od szafki.
- Poszłabyś mi do sklepu po podpaski?- o mało co się nie zaśmiałem.
- Boże dziewczyno!- trzasnęła drzwiczkami i wyciągnęła dłoń po kasę.- Nadal się wstydzisz?
- Bo tam są ludzie ze szkoły.- dała jej pieniądze. Szatynka mrucząc coś pod nosem poszła do sklepu w samym swetrze. Będzie chora...
- Ona jest taka głupia.- pokręciła głową z uśmiechem, a my spojrzeliśmy z chłopakiem najpierw na siebie, a później na nią.- No miałam się jakoś jej pozbyć.
- A no fakt, zapomniałbym. Trzeba jej ogarnąć imprezę niespodziankę.- powiedział Damian.- Skoro niedługo ma urodziny.
- No.- przyznała blondyna.- Ale jak?
- Moi rodzice lecą do Szwajcarii na sylwestra więc chata wolna. Powiemy jej, że to zwykły sylwester.
- Mikołaj geniuszu- Sara przybiła ze mną piątkę.- Zaraz założę czat grupowy i się zgadamy.
- Idealnie. Urodziny ma dzień przed sylwkiem więc kozak.- ależ ja jestem mądry. Zaklaskałem sobie w myślach z tego wszystkiego. Należało mi się.
Po siłowni wziąłem prysznic i włączyłem laptopa. Momentalnie miałem spam od ludzi odnośnie tej imprezy. Zaproszeni są ludzie z klasy (ale ci co się z nimi Blanka dogaduje) oraz jakieś pojedyncze osoby z gimnazjum szatynki. Wszystkim zajęła się Sara.
S: No to ideolo, Miko nam napisze o której dokładnie i poda adres :D
M: Ja w domu wszystko ogarnę sam... znaczy z Damianem
D: TA?!
M: Ta haha
Inni się jakoś nie udzielali. Jedynie pisali czy będą czy nie. W sumie i tak wiadomo, że organizuje to nasza trójka więc bez sensu by się mieszali.
Dzień przed Sylwestrem zrobiłem Blance małą niespodziankę bo miała urodziny. Stałem pod jej drzwiami z bukietem róż i czekoladą czekając aż mi otworzy.
- Dzień dobry.- uśmiechnąłem się kiedy zobaczyłem jej mamę.
- O, witam.- odwzajemniła.- Już wołam.- odwróciła się do schodów.- Kochanie! Zejdź szybko.- słychać było huk drzwi, a za chwilę jej głos.
- Jeśli znów jakaś durna rekla...- zaśmiałem się kiedy stanęła jak wryta totalnie nieogarnięta. Widok cudowny. Kok, dresy i maseczka na twarzy. Jej mama odeszła, a mnie dziewczyna zawołała do pokoju.
- Wszystkiego najlepszego.- przytuliłem ją.- Nie zmieniaj się, chociaż mogłabyś być ciutek milsza.
- Jezu, dziękuję.- mocniej do mnie przywarła łapiąc za szyję.- Nie musiałeś no.- dałem jej to wszystko.- Napijesz się czegoś?
- Nie dzięki. Lecę na zakupy jeszcze, a ty się tu upiększaj.- przejechałem palcem po masce.- Fuu.
- Mało śmieszne.- odprowadziła mnie do drzwi.
- Więc do jutro, brudasie.- przytuliłem ją jeszcze raz i dałem buziaka w czubek głowy gdzie nie było maski.- Jeszcze raz najlepszego.
- Do jutra.- znów posłała mi taki uśmiech, że miękły nogi. Nie wiem czy mi się tak zdaje czy nie, ale nie obdarza nikogo innego nim z tego co zauważyłem. Jutro będzie dobra impreza.
Robiłem z Damianem ostatnie zakupy i gadaliśmy.
- Mogłeś jej jutro dać, a nie.- stwierdził.
- Na jutro mam coś lepszego. A tak żeby się niczego nie spodziewała.- pomógł mi wszystko zapakować do auta mamy, która jak się okazało też robiła zakupy w galerii.
- Domu nie rozwalcie tylko.- zaśmiała się.
- Wiemy.
od autorki: wiem, masakra :(
przepraszam, że są krótkie, ale aktualnie mam
trochę ciężki czas w życiu :/
obiecuję poprawę <3
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane=nowy rozdział
- No.- przyznała blondyna.- Ale jak?
- Moi rodzice lecą do Szwajcarii na sylwestra więc chata wolna. Powiemy jej, że to zwykły sylwester.
- Mikołaj geniuszu- Sara przybiła ze mną piątkę.- Zaraz założę czat grupowy i się zgadamy.
- Idealnie. Urodziny ma dzień przed sylwkiem więc kozak.- ależ ja jestem mądry. Zaklaskałem sobie w myślach z tego wszystkiego. Należało mi się.
Po siłowni wziąłem prysznic i włączyłem laptopa. Momentalnie miałem spam od ludzi odnośnie tej imprezy. Zaproszeni są ludzie z klasy (ale ci co się z nimi Blanka dogaduje) oraz jakieś pojedyncze osoby z gimnazjum szatynki. Wszystkim zajęła się Sara.
S: No to ideolo, Miko nam napisze o której dokładnie i poda adres :D
M: Ja w domu wszystko ogarnę sam... znaczy z Damianem
D: TA?!
M: Ta haha
Inni się jakoś nie udzielali. Jedynie pisali czy będą czy nie. W sumie i tak wiadomo, że organizuje to nasza trójka więc bez sensu by się mieszali.
Dzień przed Sylwestrem zrobiłem Blance małą niespodziankę bo miała urodziny. Stałem pod jej drzwiami z bukietem róż i czekoladą czekając aż mi otworzy.
- Dzień dobry.- uśmiechnąłem się kiedy zobaczyłem jej mamę.
- O, witam.- odwzajemniła.- Już wołam.- odwróciła się do schodów.- Kochanie! Zejdź szybko.- słychać było huk drzwi, a za chwilę jej głos.
- Jeśli znów jakaś durna rekla...- zaśmiałem się kiedy stanęła jak wryta totalnie nieogarnięta. Widok cudowny. Kok, dresy i maseczka na twarzy. Jej mama odeszła, a mnie dziewczyna zawołała do pokoju.
- Wszystkiego najlepszego.- przytuliłem ją.- Nie zmieniaj się, chociaż mogłabyś być ciutek milsza.
- Jezu, dziękuję.- mocniej do mnie przywarła łapiąc za szyję.- Nie musiałeś no.- dałem jej to wszystko.- Napijesz się czegoś?
- Nie dzięki. Lecę na zakupy jeszcze, a ty się tu upiększaj.- przejechałem palcem po masce.- Fuu.
- Mało śmieszne.- odprowadziła mnie do drzwi.
- Więc do jutro, brudasie.- przytuliłem ją jeszcze raz i dałem buziaka w czubek głowy gdzie nie było maski.- Jeszcze raz najlepszego.
- Do jutra.- znów posłała mi taki uśmiech, że miękły nogi. Nie wiem czy mi się tak zdaje czy nie, ale nie obdarza nikogo innego nim z tego co zauważyłem. Jutro będzie dobra impreza.
Robiłem z Damianem ostatnie zakupy i gadaliśmy.
- Mogłeś jej jutro dać, a nie.- stwierdził.
- Na jutro mam coś lepszego. A tak żeby się niczego nie spodziewała.- pomógł mi wszystko zapakować do auta mamy, która jak się okazało też robiła zakupy w galerii.
- Domu nie rozwalcie tylko.- zaśmiała się.
- Wiemy.
od autorki: wiem, masakra :(
przepraszam, że są krótkie, ale aktualnie mam
trochę ciężki czas w życiu :/
obiecuję poprawę <3
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane=nowy rozdział
Hej,
OdpowiedzUsuńWcale nie masakra! Rozdział super jak zawsze!
Mikołaj jest taaaaaki słooooodki, że aż się rozpływam...
Nie mogę doczekać się tej imprezy urodzinowej Blanki, która jest naprawdę super dziewczyną i już przestała mnie denerwować:)
Pozdrawiam, życzę dużo weny I czekam na next!
Mari:)))
mega :D
OdpowiedzUsuń