piątek, 30 grudnia 2016

13

Mikołaj 

   Jak zawsze jadąc do szkoły sprawdzałem co się działo na facebook'u itp. Zaskoczyła mnie wiadomość od Kuby- mojego starego przyjaciela: "Siema :D mam nadzieję, że wpadniesz 22 na moją 18-stkę?". W sumie czemu nie. Momentalnie dostałem odpowiedź, że jak mam kogoś to mogę wziąć i podał mi adres oraz dokładną godzinę. Fajnie będzie się z nim zobaczyć. Nie utrzymujemy bliższego kontaktu bo najzwyczajniej w świecie nasze drogi się rozeszły. Tak już bywa.

   W naszej klasowej relacji nic się nie zmieniło. Na religii standardowo Damian siedział odwrócony do nas, a Sara zajmowała kolana Blanki.
- Już się bałem, że będziecie się lizać ciągle.- śmiał się Kuba.
- Fuu. Zarazki.- powiedziała głosikiem dziecka.
- Co? Przecież ci się podobało.- zaśmiałem się na co moja dziewczyna zmrużyła oczy.
- Kłamałam.- dźgnąłem ją w bok aż podskoczyła.
- Eee nie ruszaj się tam.- pisnęła blondynka.
- Masz to jak w banku bo ta twoja koścista dupa do furii mnie doprowadza.
- Mam kościstą dupę?- zdziwiła się.
- Tak.- odpowiedzieliśmy chórem.
- Downa macie.
- A ty kościstą dupę.- dopowiedział Damian.

   Staliśmy przed halą czekając aż trener da nam kluczyki do szatni.
- Ubierz się ładnie w piątek.- szepnąłem do Blanki.
- Przepraszam bardzo. Czy ja kiedyś źle wyglądałam? Już drugi raz w ciągu ostatnich dni mi to sugerujesz. - zrobiła oburzoną minę na co musiałem zareagować śmiechem.
- Nie oto chodzi. Zabieram cię gdzieś.
- Ooo właśnie. Rodzice chcą cię poznać więc musisz przyjść najpierw do mnie.- oznajmiła  z uśmiechem.- Lecę się przebrać.- dała mi buziaka.
- Teściowie chcą mnie poznać?- krzyknąłem za nią, a ona pokazała mi jedynie środkowy palec. Ale ona głupia. Za to ją kocham.

- No więc.- powiedziałem jej do ucha kiedy stała na rozgrzewce przez co krzyknęła.
- Boże nie strasz!
- Nie Boże, tylko Mikołaj.- uśmiechnąłem się.- Ale wracając do tematu. Idziemy do ciebie na kolacje, i do restauracji.- już chciała coś powiedzieć, ale jej nie dałem.- Nie, nie do Mc'a.
- Cholera.- posmutniała.
- Coś lepszego.- uśmiechnąłem się.
- Nie ma nic lepszego niż Mc. No może Pizza Hut.
- Idź ćwiczyć, a nie.- klepnąłem ją w tyłek, a ona posłała mi wrogie spojrzenie.

   Dziewczyny grały w koszykówkę z chłopakami z trzeciej klasy bo było ich mniej. Na początku Sara i Blanka wpadły w taki etap rozmowy, że nie ogarniały co się dzieję dookoła. Wyglądało to komicznie, że z Adamem mieliśmy ostrą bekę z nich.
- Czy panienki się uspokoją?!- krzyknął trener i rzucił piłką w blondynkę. Ta jedynie przeklęła i poszła do swojej drużyny.
- Rozdzielone pierwszy raz od takiego czasu!- Damian udał przerażenie. Blanka nie mogła się powstrzymać.
- Twój mózg się oddzielił od ciebie już dawno i nikt nie przeżywa.- każdy się zaśmiał.
- Ona zawsze ci ciśnie.- zauważyłem.
- To się nigdy chyba nie zmieni. Ale nie przeszkadza mi to. Ciekawiej jest.- pokazał jej środkowy palec.

   Dobrze się dogaduję z klasą i to naprawdę mnie cieszy. W połowie lekcji jednak chłopacy zaczęli uczyć się do poprawy z polskiego więc ja skupiłem się na meczu. Zauważyłem, że jakoś od tego momentu Blanka zrobiła się nerwowa bardziej niż zwykle. Nie wiem co się stało, ale widać, że coś musiało. Może nie powinni rozdzielać dziewczyn?
- Trenerze!- usłyszałem po jakimś czasie głos Blanki.
- Co się dzieje?- zwrócił uwagę na nią.
- Mogę iść do szatni?- kiwnął jej głową i o mało co nie pobiegła tam. Od razu udałem się za nią. Wszedłem do środka i stała bez koszulki. Boże co za widoki...
- A ty to u siebie jesteś?!- warknęła i założyła szybko bluzkę.
- Kochanie...
- Co?- miała łzy w oczach czy mi się wydaję?
- Ej co jest?- podszedłem do nie i wtuliła się we mnie jak dzieciak.
- Nieważne.- szepnęła.
- Widzę przecież.- objąłem ją mocniej.
- Bo... No Jezu, Darek ciągle pytał czy robisz mi za sponsora czy po prostu się puszczam.- zdenerwowało mnie to. Nikt nie będzie obrażać Blanki.
- Zaraz mu dopierdolę chyba.- oderwała się momentalnie.
- Przestań! Wiesz, że nie uznaje czegoś takiego.- spojrzała na mnie.
- No wiem, ale...
- Proszę cię.
- Okey.- pocałowała mnie.- Ale nie pozwolę cię obrażać. Jeszcze jedno takie stwierdzenie i oberwie.
- Spokojnie. A teraz daj mi się przebrać.- wypchnęła mnie z szatni i zamknęła drzwi na klucz.
- A mogło być fajnie!- krzyknąłem.
- Słyszę to!- zaśmiałem się i poszdłem w stronę hali. Po drodzę minąłem się z Darkiem i pocisnąłem go z bara.

   Jakoś do końca dnia Blanka udawała, że jest okey. Niestety tak nie było. Wyobrażam sobie jak musiała się poczuć. Za każdym razem kiedy coś od mnie dostawała marudziła, że czuję się jakby ją sponsorował chociaż tak nie jest. Chyba sam muszę załatwić coś z tym debilem.

od autorki: mam nadzieję, że się podoba
nie miałam pomysłu na ten rozdziła :/
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane= nowy rozdział

piątek, 9 grudnia 2016

12

Blanka

   Tak mnie zaskoczyli! Nie sądziłam, że zrobią mi taką niespodziankę. W sumie nie myślałam, że jakkolwiek to uczczą. Miał to być zwykły sylwester, a moi przyjaciele urządzili mistrzowskie urodziny! Ciekawe jak ja teraz przebiję to kiedy wyprawiać będę swoją 18-nastkę..

    Do domu wracałam obładowana. Tyle prezentów nigdy nie dostałam. Słodycze, kosmetyki i ten piękny zegarek od Mikołaja. Powinnam zabić za niego. To już przesada. Musiałam być bardzo grzeczna minionego roku. Nie wzruszam się na byle co, ale to była już klasa sama w sobie.

- Przebierz się i opowiadaj.- powiedziała uśmiechnięta mama.
- Dobra.- pobiegłam do pokoju się ogarnąć. Rzuciłam wszystko na łóżko i zeszłam do kuchni.
- I jak było?- dała mi kubek herbaty i opowiedziałam co i jak. Była zaskoczona nie faktem niespodzianki tylko, że ktoś mnie chciał!
- Ja to nie wiem gdzie on oczy miał. Wybrać ciebie?- stwierdził tata.
- Zwłaszcza, że przystojny jest.- spojrzałam na nich jak na debili. Już wiem skąd ja mam takie poczucie humoru.
- Zaproś go w przyszłym tygodniu na kolacje.- dodała mama podając mi obiad.
- Serio?- uhu teraz mnie zatkało aż zachłysnęłam się wodą.
- Przychodzą nasi znajomi więc mogłabyś  nas z nim zapoznać tak oficjalnie. Później pójdziecie gdzieś sobie na przykład.- wyjaśnił ojciec.
- Zapytam się go.

   Mój dzień był bardzo interesujący. Zjadłam obiad, wzięłam gorącą kąpiel i poszłam spać. Obudziłam się o 22, obejrzałam dwie komedie i znów spać.

   Wstałam po 11 i zaczęłam sprzątać w pokoju. Musiałam ułożyć te wszystkie rzeczy bo walały mi się jedynie po podłodze. Kiedy kończyłam ogarnianie napisał Mikołaj.
M: O której wpadasz?
B: tak po 15? bo nie będę długo siedzieć 
M: CO?! :(
B: Downie jutro szkoła XD
M: Pff szkoła ważniejsza niż ja :/
B: Szkoła nie marudzi <3 
M: I?
B: I zaraz nie przyjdę xd
M: WYBACZ

   Poszłam pod prysznic bo nie pójdę w takim stanie do chłopaka. Ubrałam się i pomalowałam tylko rzęsy. Jak chłopak serio kocha to mi nie ucieknie nigdzie.

- Idziemy na miasto coś zjeść.- powiedział kiedy otworzył mi drzwi.
- Jeju jaki ty kochany. Zawsze pytasz co u mnie.- udałam zadowoloną i weszłam do środka.
- I za to cię kocham.- dał mi buziaka.
- Nie łaska mi napisać, że chcesz gdzieś iść? Zobacz jak wyglądam.- on serio nie myśli...
- Normalnie?
- Normalnie nie wyglądam tak źle!
- Jesteś pewna?- zmrużył oczy, a ja otworzyłam usta z zaskoczenia.
- No żartuję kochanie.- podszedł do mnie i chciał przytulić, ale stawiałam mu lekki opór.- No słońce. Kocham cię, wiesz o tym.- złapał mnie za policzki i pocałował. Po chwili szturchnęłam go w żebra.
- Dobra dobra.
- Serio.- złożył buziaka na moim czole i pociągnął za rękę.- Chodź.
- Idziesz mnie zgwałcić?- spytałam całkiem poważna.
- A chcesz?
- Wtedy to już nie będzie gwałt.- zaśmiałam się i poszłam grzecznie za chłopakiem. Zaprowadził mnie do łazienki.
- Pomaluj się od mojej mamy kosmetykami, nie obrazi się.
- Kochanie..
- Mówię serio. Zawsze chciała mieć córkę.- uśmiechnął się szeroko. Jakie on ma cudnie białe kły.
- No okey. Boże to jest raj dla kobiety!- pisnęłam.
- Czemu?- oparł się na wannie.
- Kosmetyki Channel, Dior. Jezusie kochany! Ja bym używała raz na rok chyba. A twoja mama tak na co dzień?
- Tak.
- Czasami zapominam ile wy macie kasy.

    Wyszliśmy sobie na miasto wolnym krokiem. Ludzi było dużo bo w końcu otwarte są sklepy. Postanowiliśmy iść do moje ulubionej restauracji pod złotymi łukami, czyli Mc Dondalda.
- Lubię zimę.- westchnęłam wyglądając za okno.
- Serio? Ja wolę lato.
- No ja to wiem, że ty byś szpanował tą swoją klatą na okrągło.- przewróciłam oczami. Chociaż moje wyobrażenie o chłopaku bez koszulki jakoś średnio chciało opuścić moją głowę.
- Sama będziesz chciała żebym ci ją pokazał. A wtedy...
- Mi i tak ulegniesz.- cmoknęłam w powietrzu.
- O nie, nie. Łatwo nie będzie kochana.- spojrzał na mnie nonszalancko. Dobrze, że siedziałam obok niego, a nie naprzeciwko. Położyłam mu więc rękę na udzie i sunęłam nią do góry.
- Jesteś pewny?- wciągnął głośno powietrze, a ja zabrałam dłoń.
- Musiałaś przerwać?- zasmucił się.
- Tak.- uśmiechnęłam się szeroko.

   Kiedy zjedliśmy postanowiliśmy się trochę przejść. Ostatnio dużo myślę o Mikołaju pod względem jego uczuć do mnie. Może to i głupie bo z moim szczęściem możliwe jest, że się przejadę, ale chce się mylić. Chce z nim być. Sama nie wiem czy to już miłość, ale nie wyobrażam sobie żeby stracić Mikołaja. Odpowiada mi to, że nie związałam się z nim po tygodniu jak to miałam w zwyczaju. Oby to był jakiś krok w zmianę na lepsze...

od autorki: mam nadzieję, że się podoba
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane= nowy rozdział