piątek, 30 grudnia 2016

13

Mikołaj 

   Jak zawsze jadąc do szkoły sprawdzałem co się działo na facebook'u itp. Zaskoczyła mnie wiadomość od Kuby- mojego starego przyjaciela: "Siema :D mam nadzieję, że wpadniesz 22 na moją 18-stkę?". W sumie czemu nie. Momentalnie dostałem odpowiedź, że jak mam kogoś to mogę wziąć i podał mi adres oraz dokładną godzinę. Fajnie będzie się z nim zobaczyć. Nie utrzymujemy bliższego kontaktu bo najzwyczajniej w świecie nasze drogi się rozeszły. Tak już bywa.

   W naszej klasowej relacji nic się nie zmieniło. Na religii standardowo Damian siedział odwrócony do nas, a Sara zajmowała kolana Blanki.
- Już się bałem, że będziecie się lizać ciągle.- śmiał się Kuba.
- Fuu. Zarazki.- powiedziała głosikiem dziecka.
- Co? Przecież ci się podobało.- zaśmiałem się na co moja dziewczyna zmrużyła oczy.
- Kłamałam.- dźgnąłem ją w bok aż podskoczyła.
- Eee nie ruszaj się tam.- pisnęła blondynka.
- Masz to jak w banku bo ta twoja koścista dupa do furii mnie doprowadza.
- Mam kościstą dupę?- zdziwiła się.
- Tak.- odpowiedzieliśmy chórem.
- Downa macie.
- A ty kościstą dupę.- dopowiedział Damian.

   Staliśmy przed halą czekając aż trener da nam kluczyki do szatni.
- Ubierz się ładnie w piątek.- szepnąłem do Blanki.
- Przepraszam bardzo. Czy ja kiedyś źle wyglądałam? Już drugi raz w ciągu ostatnich dni mi to sugerujesz. - zrobiła oburzoną minę na co musiałem zareagować śmiechem.
- Nie oto chodzi. Zabieram cię gdzieś.
- Ooo właśnie. Rodzice chcą cię poznać więc musisz przyjść najpierw do mnie.- oznajmiła  z uśmiechem.- Lecę się przebrać.- dała mi buziaka.
- Teściowie chcą mnie poznać?- krzyknąłem za nią, a ona pokazała mi jedynie środkowy palec. Ale ona głupia. Za to ją kocham.

- No więc.- powiedziałem jej do ucha kiedy stała na rozgrzewce przez co krzyknęła.
- Boże nie strasz!
- Nie Boże, tylko Mikołaj.- uśmiechnąłem się.- Ale wracając do tematu. Idziemy do ciebie na kolacje, i do restauracji.- już chciała coś powiedzieć, ale jej nie dałem.- Nie, nie do Mc'a.
- Cholera.- posmutniała.
- Coś lepszego.- uśmiechnąłem się.
- Nie ma nic lepszego niż Mc. No może Pizza Hut.
- Idź ćwiczyć, a nie.- klepnąłem ją w tyłek, a ona posłała mi wrogie spojrzenie.

   Dziewczyny grały w koszykówkę z chłopakami z trzeciej klasy bo było ich mniej. Na początku Sara i Blanka wpadły w taki etap rozmowy, że nie ogarniały co się dzieję dookoła. Wyglądało to komicznie, że z Adamem mieliśmy ostrą bekę z nich.
- Czy panienki się uspokoją?!- krzyknął trener i rzucił piłką w blondynkę. Ta jedynie przeklęła i poszła do swojej drużyny.
- Rozdzielone pierwszy raz od takiego czasu!- Damian udał przerażenie. Blanka nie mogła się powstrzymać.
- Twój mózg się oddzielił od ciebie już dawno i nikt nie przeżywa.- każdy się zaśmiał.
- Ona zawsze ci ciśnie.- zauważyłem.
- To się nigdy chyba nie zmieni. Ale nie przeszkadza mi to. Ciekawiej jest.- pokazał jej środkowy palec.

   Dobrze się dogaduję z klasą i to naprawdę mnie cieszy. W połowie lekcji jednak chłopacy zaczęli uczyć się do poprawy z polskiego więc ja skupiłem się na meczu. Zauważyłem, że jakoś od tego momentu Blanka zrobiła się nerwowa bardziej niż zwykle. Nie wiem co się stało, ale widać, że coś musiało. Może nie powinni rozdzielać dziewczyn?
- Trenerze!- usłyszałem po jakimś czasie głos Blanki.
- Co się dzieje?- zwrócił uwagę na nią.
- Mogę iść do szatni?- kiwnął jej głową i o mało co nie pobiegła tam. Od razu udałem się za nią. Wszedłem do środka i stała bez koszulki. Boże co za widoki...
- A ty to u siebie jesteś?!- warknęła i założyła szybko bluzkę.
- Kochanie...
- Co?- miała łzy w oczach czy mi się wydaję?
- Ej co jest?- podszedłem do nie i wtuliła się we mnie jak dzieciak.
- Nieważne.- szepnęła.
- Widzę przecież.- objąłem ją mocniej.
- Bo... No Jezu, Darek ciągle pytał czy robisz mi za sponsora czy po prostu się puszczam.- zdenerwowało mnie to. Nikt nie będzie obrażać Blanki.
- Zaraz mu dopierdolę chyba.- oderwała się momentalnie.
- Przestań! Wiesz, że nie uznaje czegoś takiego.- spojrzała na mnie.
- No wiem, ale...
- Proszę cię.
- Okey.- pocałowała mnie.- Ale nie pozwolę cię obrażać. Jeszcze jedno takie stwierdzenie i oberwie.
- Spokojnie. A teraz daj mi się przebrać.- wypchnęła mnie z szatni i zamknęła drzwi na klucz.
- A mogło być fajnie!- krzyknąłem.
- Słyszę to!- zaśmiałem się i poszdłem w stronę hali. Po drodzę minąłem się z Darkiem i pocisnąłem go z bara.

   Jakoś do końca dnia Blanka udawała, że jest okey. Niestety tak nie było. Wyobrażam sobie jak musiała się poczuć. Za każdym razem kiedy coś od mnie dostawała marudziła, że czuję się jakby ją sponsorował chociaż tak nie jest. Chyba sam muszę załatwić coś z tym debilem.

od autorki: mam nadzieję, że się podoba
nie miałam pomysłu na ten rozdziła :/
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane= nowy rozdział

piątek, 9 grudnia 2016

12

Blanka

   Tak mnie zaskoczyli! Nie sądziłam, że zrobią mi taką niespodziankę. W sumie nie myślałam, że jakkolwiek to uczczą. Miał to być zwykły sylwester, a moi przyjaciele urządzili mistrzowskie urodziny! Ciekawe jak ja teraz przebiję to kiedy wyprawiać będę swoją 18-nastkę..

    Do domu wracałam obładowana. Tyle prezentów nigdy nie dostałam. Słodycze, kosmetyki i ten piękny zegarek od Mikołaja. Powinnam zabić za niego. To już przesada. Musiałam być bardzo grzeczna minionego roku. Nie wzruszam się na byle co, ale to była już klasa sama w sobie.

- Przebierz się i opowiadaj.- powiedziała uśmiechnięta mama.
- Dobra.- pobiegłam do pokoju się ogarnąć. Rzuciłam wszystko na łóżko i zeszłam do kuchni.
- I jak było?- dała mi kubek herbaty i opowiedziałam co i jak. Była zaskoczona nie faktem niespodzianki tylko, że ktoś mnie chciał!
- Ja to nie wiem gdzie on oczy miał. Wybrać ciebie?- stwierdził tata.
- Zwłaszcza, że przystojny jest.- spojrzałam na nich jak na debili. Już wiem skąd ja mam takie poczucie humoru.
- Zaproś go w przyszłym tygodniu na kolacje.- dodała mama podając mi obiad.
- Serio?- uhu teraz mnie zatkało aż zachłysnęłam się wodą.
- Przychodzą nasi znajomi więc mogłabyś  nas z nim zapoznać tak oficjalnie. Później pójdziecie gdzieś sobie na przykład.- wyjaśnił ojciec.
- Zapytam się go.

   Mój dzień był bardzo interesujący. Zjadłam obiad, wzięłam gorącą kąpiel i poszłam spać. Obudziłam się o 22, obejrzałam dwie komedie i znów spać.

   Wstałam po 11 i zaczęłam sprzątać w pokoju. Musiałam ułożyć te wszystkie rzeczy bo walały mi się jedynie po podłodze. Kiedy kończyłam ogarnianie napisał Mikołaj.
M: O której wpadasz?
B: tak po 15? bo nie będę długo siedzieć 
M: CO?! :(
B: Downie jutro szkoła XD
M: Pff szkoła ważniejsza niż ja :/
B: Szkoła nie marudzi <3 
M: I?
B: I zaraz nie przyjdę xd
M: WYBACZ

   Poszłam pod prysznic bo nie pójdę w takim stanie do chłopaka. Ubrałam się i pomalowałam tylko rzęsy. Jak chłopak serio kocha to mi nie ucieknie nigdzie.

- Idziemy na miasto coś zjeść.- powiedział kiedy otworzył mi drzwi.
- Jeju jaki ty kochany. Zawsze pytasz co u mnie.- udałam zadowoloną i weszłam do środka.
- I za to cię kocham.- dał mi buziaka.
- Nie łaska mi napisać, że chcesz gdzieś iść? Zobacz jak wyglądam.- on serio nie myśli...
- Normalnie?
- Normalnie nie wyglądam tak źle!
- Jesteś pewna?- zmrużył oczy, a ja otworzyłam usta z zaskoczenia.
- No żartuję kochanie.- podszedł do mnie i chciał przytulić, ale stawiałam mu lekki opór.- No słońce. Kocham cię, wiesz o tym.- złapał mnie za policzki i pocałował. Po chwili szturchnęłam go w żebra.
- Dobra dobra.
- Serio.- złożył buziaka na moim czole i pociągnął za rękę.- Chodź.
- Idziesz mnie zgwałcić?- spytałam całkiem poważna.
- A chcesz?
- Wtedy to już nie będzie gwałt.- zaśmiałam się i poszłam grzecznie za chłopakiem. Zaprowadził mnie do łazienki.
- Pomaluj się od mojej mamy kosmetykami, nie obrazi się.
- Kochanie..
- Mówię serio. Zawsze chciała mieć córkę.- uśmiechnął się szeroko. Jakie on ma cudnie białe kły.
- No okey. Boże to jest raj dla kobiety!- pisnęłam.
- Czemu?- oparł się na wannie.
- Kosmetyki Channel, Dior. Jezusie kochany! Ja bym używała raz na rok chyba. A twoja mama tak na co dzień?
- Tak.
- Czasami zapominam ile wy macie kasy.

    Wyszliśmy sobie na miasto wolnym krokiem. Ludzi było dużo bo w końcu otwarte są sklepy. Postanowiliśmy iść do moje ulubionej restauracji pod złotymi łukami, czyli Mc Dondalda.
- Lubię zimę.- westchnęłam wyglądając za okno.
- Serio? Ja wolę lato.
- No ja to wiem, że ty byś szpanował tą swoją klatą na okrągło.- przewróciłam oczami. Chociaż moje wyobrażenie o chłopaku bez koszulki jakoś średnio chciało opuścić moją głowę.
- Sama będziesz chciała żebym ci ją pokazał. A wtedy...
- Mi i tak ulegniesz.- cmoknęłam w powietrzu.
- O nie, nie. Łatwo nie będzie kochana.- spojrzał na mnie nonszalancko. Dobrze, że siedziałam obok niego, a nie naprzeciwko. Położyłam mu więc rękę na udzie i sunęłam nią do góry.
- Jesteś pewny?- wciągnął głośno powietrze, a ja zabrałam dłoń.
- Musiałaś przerwać?- zasmucił się.
- Tak.- uśmiechnęłam się szeroko.

   Kiedy zjedliśmy postanowiliśmy się trochę przejść. Ostatnio dużo myślę o Mikołaju pod względem jego uczuć do mnie. Może to i głupie bo z moim szczęściem możliwe jest, że się przejadę, ale chce się mylić. Chce z nim być. Sama nie wiem czy to już miłość, ale nie wyobrażam sobie żeby stracić Mikołaja. Odpowiada mi to, że nie związałam się z nim po tygodniu jak to miałam w zwyczaju. Oby to był jakiś krok w zmianę na lepsze...

od autorki: mam nadzieję, że się podoba
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane= nowy rozdział

niedziela, 27 listopada 2016

11

Mikołaj 

- Chodź bo mi zachorujesz, a ja nie będę dymać do ciebie z lekami.- dałem jej buziaka w czoło i za ręce weszliśmy do środka. Wszyscy się uśmiechali na ten widok, a ekipa biła brawo. Sara pisnęła na nasz widok.
- Porwę twoją laskę bo wygląda tragicznie.
- Dzięki kochana.- mruknęła Blanka.
- Cichaj tam.- blondynka pociągnęła ją za rękę w stronę łazienki.
- No brawo stary.- powiedział Olek.
- Wyrwać Blankę.- Damian zaczął jeszcze raz bić brawo.
- Dziwię się bo tyle razy ją wkurwiałem.
- Czyli zakochana. Inaczej by nie pozwoliła ci na nic.
- Po pierwszej wpadce dałaby ci kosza.

   Po 5 minutach przyszła Sara, ale bez mojej dziewczyny. Uprzedzając moje pytanie powiedziała:
- Sandra i jej chłopak z nią gadają. Pierwszy dzień, a już zazdrosny.
- Od początku byłem.- przyznałem. Taka była prawda. Ciągle byłem o Blankę w jakimś stopniu zazdrosny. Czy to kiedy jakiś typ się za nią odwrócił czy też chłopacy ze szkoły gadali coś o niej na korytarzu. Nie byliśmy razem, a ja i tak się bałem, że ktoś mi ją zabierze.

   Około 23 miała czas tylko dla nas. Siedziała obok mnie pijąc piwo.
- Dziękuję wam za tą niespodziankę.- powiedziała z szerokim uśmiechem.
- Nie ma za co.- zaśmiał się Damian.
- Serio się nie spodziewałaś?- spytał Olek.
- Ani trochę.
- Bo ona nie jest kumata.
- Sara downie.- rzuciła w nią poduszką z kanapy.- Bo złożyliście mi życzenia i jeszcze Mikołaj wczoraj z tymi kwiatami. Poza tym nie myślałam, że mnie tak lubicie.- złapała się teatralnie za serce przez co każdy się śmiał. Jak jej nie kochać? Ciągle trzymałem ją za rękę i nawet kiedy nie gadałem z nią, to delikatnie głaskałem dłoń Blanki.

   Niedługo miała wybić północ więc wyszliśmy wszyscy na taras. Kuba miał zająć się wystrzeleniem fajerwerków.
- Ja to bym już po karetkę dzwoniła.- powiedziała dziewczyna.
- Słyszałem!- wrzasnął.
- Miałeś słyszeć kretynie!
- Zgadzam się z tobą.- uśmiechnąłem się do niej. Przyciągnąłem do siebie dziewczynę i pocałowałem co było lekkim zaskoczeniem dla niej. Całowaliśmy się do momentu, w którym usłyszeliśmy dźwięk robionego zdjęcia.
- Wybaczcie, ale musiałam. Cudowny widok. Wy i w tle sztuczne ognie.- powiedziała Ola z naszej klasy.
- Podeślij mi.- uśmiechnęła się Blanka i wtuliła się we mnie. Ten rok będzie cudowny. Teraz czuję, że wszystko jest o wiele lepsze. Pocałowałem ją w czubek głowy.

- Ale zgony.- szepnęła przykrywając swoją przyjaciółkę kocem.
- Chodź już spać.- pociągnąłem ją do mojego pokoju i podałem swoją koszulkę. Szybko się przebrała i położyła obok mnie.
- Pięknie tu masz.- spojrzała na mnie.- Dziękuję za wszystko.
- Nie masz za co dziękować.- przysunąłem się do niej.
- Mam.- uśmiechnęła się uroczo.
- Zamknij się już.- zaśmiałem się i pocałowałem Blankę.- Kocham cię.- powiedziałem w przerwie na pocałunki.
   Wiem, że to głupie i żałosne gadanie. Fajnie jednak jak Blanka śpi w MOIM łóżku, przytulona do MOJEGO boku. Jeżeli znów coś zrobię albo ją stracę to idę na księdza. Obiecuję to wszystkim. Albo nie, palnę sobie w łeb z miejsca.

   Obudziłem się z lekkim kacem. Na szafce stała woda z cytryną. Jaka ona miła. Wypiłem szybko zawartość. A może to było zatrute bo Blanka i miły gest są lekko sprzeczne.
   Kiedy byłem przebrany i umyty poszedłem na dół. Nasza ekipa siedziała przy stole tak skacowana, że przez chwilę zrobiło mi się ich szkoda.
- Siema.- zawołałem do nich i podszedłem do mojej dziewczyna, która robiła jajecznice. Pocałowałem ją w policzek.
- Hejka. Siadaj i jedz.- uśmiechnęła się.- Herbaty? Kawy?
- Wody.- usłyszałem śmiech Blanki, ale spełniła moją prośbę.
- Dziękuję wam za wszystko!- krzyknęła.
- Nie drzyj mordy.- burknęła Sara.
- Kac morderca nie ma serca.- śmiała się.
- Tak jak ty.- powiedziałem jedząc.
- A no ba.-wypięła język.

   Wszyscy zmyli się po dwunastej. Umówiłem się z Blanką na jutro. Jak dobrze, że jeszcze mamy dzień wolny. Nie dałbym rady iść  do szkoły. Mama napisała, że u niech okey i żebym żałował zostania w Polsce. Gdybym pojechał, popełniłbym błąd życia. Nie wyobrażam sobie jechać z nimi. Mam wrażenie, że w końcu jestem szczęśliwy i nic tego nie zmieni.

   Zrobiłem sobie na obiad kurczaka na parze z warzywami. Stwierdziłem, że jest w domu syf więc napisałem do naszej gosposi z pytaniem czy mogłaby przyjść jutro. Na szczęście się zgodziła bo nie chciałbym sprzątać tego sam przed przyjazdem rodzicieli. W sumie gdybym sam to zrobił to byłby większy bałagan, a wolałbym tego uniknąć. W końcu pani Grażynka miałaby więcej sprzątania. Jednak myślę i jestem uczynny.

od autorki: nic się nie dzieję :/
na prawdę było mi tak ciężko napisać ten rozdział,
po jakimś czasie wyczerpały się pomysły,
ale będę dalej pisać!
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane=nowy rozdział 

poniedziałek, 21 listopada 2016

10


Blanka

  Od rana chodziłam taka zadowolona. Dziś była impreza u Mikołaja. Szczerze? Nie wiem czy bardziej czekam żeby się napić czy zobaczyć chłopaka. Wczoraj tak mnie zaskoczył. Mikołaj umie  zdziwić, ale to w pozytywnym sensie.
   Mama zawołała mnie na obiad, a ja o mało co nie zabiłam się na schodach. Kto do cholery poleruje schody?!
- Jedz żeby mieć dobrą bazę do picia.- zaśmiał się tata.
- Domyśliłam się tego sama.- odparłam tak, że rodzice odebrali to jako żart. Eh, jeszcze się nie nauczyli.
- Spodziewałaś się tego chłopaka wczoraj?- spytała rodzicielka.
- A w życiu. Jakbym wiedziała to w takim stanie bym się nie pokazała.
- Ale nie uciekł.- moi rodzice są kochani, ale też dziwni. Albo żartują albo są tacy surowi jakby nigdy młodzi nie byli. Czasami się zastanawiam czy ich nie ominęło prawdziwe życie.

  Szykowałam się nie wiadomo ile, a i tak ledwo zdążyłam na taksówkę. Szybko wsiadłam do auta gdzie była Sara.
- Hej, kochana. Mam nadzieję, że nie jesteś zła, że prezent dostaniesz po czasie?
- No przestań. Nic nie kupuj.- powiedziałam poważnie.- Gdzie twoja druga połówka?
- Dojedzie już do Mikołaja. Mama go jeszcze zmusiła do odwiedzin babci.- całą drogę opowiadałam jej o wizycie Miko i była zaskoczona takim gestem. Chyba serio coś do niego czuję... Od kiedy ja w ogóle gadam o chłopakach? Coś ze mną nie tak? Starzeje się zbyt szybko najwidoczniej.

- To jego dom?!- powiedziałam do Sary kiedy wysiadłyśmy pod willą.
- Sztos.- odpowiedziała,
- Widać po nim, że ma kasę, ale nie sądziłam, że aż tyle.- weszłyśmy do środka, ale było pusto jeszcze. Zanim krzyknęłam "hej" do Mikołaja rozległ się huk, w górę poleciała serpentyna i ludzie nie wiadomo skąd zaczęli śpiewać sto lat. Tak mi zaskoczyli, że miałam łzy w oczach.
- To od nas małpo.- blondyna mi wkręcała, że dostanę coś po nowym roku bo musi mieć kasę. Cwaniara...
- Jak u babci?- zaśmiałam się do Olka i ich przytuliłam. Byli tu wszyscy, których sama bym zaprosiła. Jedni dawali prezenty pojedynczo, a inni się składali po kilka osób. Na sam koniec przyszedł Mikołaj.
- Wszystkiego najlepszego.- mocno mnie przytuli i dał buziaka bardzo blisko ust. Kilka milimetrów niżej i mógłby być cudownie, kurde no..- Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się i zajrzałam do torby. Zamarłam. Było to pudełeczko Korsa i ten zegarek, który tak chciałam.- Mikołaj...
- Nie podoba Ci się już? Wolałabyś nowszy? Oddam i kupię ci nowy.
- Przestań. Jest piękny, ale drogi...
- Oj tam- machnął ręką - To nic takiego dla mnie. Późnej mi się odwdzięczysz.- przyciągnął mnie w pasie. Poczułam jakby chciał mnie tym kupić, a zapłatą miało by być...
- Dla ciebie może to nic, ale dla mnie za dużo.- powiedziałam ostrym tonem.- Uważasz, że możesz wszystko bo jesteś bogaty? Jak nie ciągle zaproszenia to zegarek za 1500 zł? Możesz go oddać.- wcisnęłam mu to w ręce i poszłam na dwór.  Przegiął. Zachował się jak jakiś sponsor. Zaczynałam coś czuć i myślałam, że on także. Widocznie szukał tylko zabawki. Może nie powinnam się unosić, ale widział, że tego nie lubię! Obiecał, że już tak nie będzie robił. Powinien wiedzieć, że jeszcze tekstem "odwdzięczysz się później" poczuje się jak dziwka. Cholera jasna! Dlaczego jak jest dobrze to coś się musi psuć?

w tym samym czasie 
   Czy ja zawsze muszę coś zjebać?- podszedłem do ekipy.
- Co jest?- spytał Olek.
- Wkurwiła się i wyszła... Schowasz? Idę jej poszukać.- podałem Sarze pudełko żeby ktoś tego nie zniszczył.
- Jasne. Idź jej powiedzieć.
- Co niby?- zdziwiła mnie.
- Że ją kochasz?
- Skąd...
- Skąd wiem? Widzę to. A teraz leć.- popchnęła mnie.- Trzymamy kciuki.- wziąłem swoją kurtkę i poszedłem na tras. Stała tyłem i trzęsła się z zimna. Co za uparte dziecko.


- Masz.- położył mi kurtkę na ramieniu.
- To też sobie weź.- warknęłam.
- Dasz mi się wytłumaczyć? - spojrzałam na niego z łzami w oczach, ale uległam jak widziałam jego przejęcie. Przez Mikołaja zaczęłam pokazywać uczucia, o których sama zapomniałam.
- 5 minut.
- To nie tak, że chcę wyrwać cię na pieniądze albo być twoim sponsorem.- prychnęłam. - Kupiłem ci to bo widziałem jak ci się spodobał i jak cię uszczęśliwi. Chce żebyś zawsze była szczęśliwa i to dzięki mnie. Chcę ci pokazać jak ktoś zakochany traktuje drugą osobę. Pokazać ci, że cię kocham i że mi zależy. Już tego pierwszego dnia mi się spodobałaś. Zakochałem się... Wiem jakie masz zdanie o chłopakach, wiem jak on cię zranił i ile cierpiałaś. Proszę daj mi szansę żeby ci to wszystko udowodnić. Kocham cie i chcę z tobą być.- łza spłynęła mi  po policzku. Tak mnie zaskoczył, że rzuciłam się na niego i pocałowałam go.- Dasz mi szansę? Spróbujemy być razem?
- Tak. Też coś czuję do ciebie, ale chyba boję się przyznać przed samą sobą.- spuściłam głowę.- Przepraszam za te krzyki.- ujął moją twarz w dłonie przez co musiałam się spojrzeć na niego.
- Miałaś prawo.- oparł swoje czoło o moje.- Nie musisz mi od razu mówić, będziesz pewna powiesz.
- Dziękuję.- wtuliłam się w niego.
- Za co?- zdziwił się.
- Za imprezę, za to co powiedziałeś i za zrozumienie.
- Nie masz za co dziękować, ale proszę. Przyjmij ten prezent.
- Ostatni raz.- zgodziłam się niechętnie.- Jak będziesz miał 18 to ja nie wiem...
- Przestań downie.- zaśmiał się, a ja wtuliłam się mocniej.

od autorki: i jak? podoba się?
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane=nowy rozdział 

piątek, 11 listopada 2016

9

Mikołaj 

   Znów udało mi się zaskoczyć Blankę. Tak na serio, tym misiem się chciałem bronić. Byłem niemalże pewny ataku na dzień dobry. To by było bardzo w jej stylu. Niby urocza, ale cholernie słowna i wyszczekana.
   Zdziwiło mnie jej wyznanie i w sumie ucieszyło. Ona mi zaufała, a to najważniejsze i teraz mam jakiekolwiek szanse na świrowanie z dziewczyną. Żebym tylko teraz niczego nie spieprzył. Bo ostatnio bardzo mi to weszło w nawyk. Chyba strasznie zaczyna mi zależeć skoro aż tak się przejmuję.

   W niedzielę zawołałem Damiana do mnie na siłownie i gadaliśmy o ostatnim tygodniu. Jest dla mnie jak przyjaciel więc chciałem mu się wygadać.
- Ej, no to sztos, że wszystko ci powiedziała.
- Tak myślisz?- spojrzałem na chłopaka.
- No jasne. Znaczy ona czasami za bardzo się żali, ale całości nikomu nie gada.- napił się wody.
- Chyba mi się w chuj spodobała..
- Dam ci przyjacielską radę.- uśmiechnął się.- Nie okazuj tego, że jest ci jej szkoda bo będziesz spalony. Traktuj ją tak jak zawsze to ocalisz życie i męskość.- Blanka w sumie jest zdolna do wszystkiego i nic by mnie nie zaskoczyło z jej strony.- Trzymam kciuki za was.
- Nie dziękuję.

   Szybko leci ten czas. Już grudzień, koniec semestru i święta. Do tej pory idzie mi bardzo dobrze z Blanką. Dużo piszemy i wychodzimy gdzieś jako "przyjaciele". Czasami sami, czasami ekipą. Z nią ten czas tak mija, że jestem w szoku. Nawet nie mogę się do końca cieszyć jej obecnością...

   Jeszcze dwa dni szkoły i przerwa świąteczna. Była akurat kolejna wychowawcza. Blanka położna prawie na mnie i przeglądała instagrama. Typowa wychowawcza. Nic na niej nie robimy, ale to dobrze. Nie chciałoby mi się słuchać o bezpieczeństwie pod czas świąt i innych duperelach.
- Jezu jaki śliczny. - jęknęła na widok złotego zegarka Michaela Korsa. Pokazała go Sarze.
- No cudo.- przyznała.
- Kiedyś go kupię. - westchnęła i oglądała dalej.
- I zgubisz.- powiedział Damian.
- Ty zgubiłeś dawno mózg i co?- wytknęła mu język, a ja się zacząłem śmiać. Spojrzała na mnie.- Nie trzęś się tak bo mnie wszystko boli.- uśmiechnęła się szeroko.

- Blanka, słońce.- pisnęła Sara.
- Hm?- nie odrywała wzorku od szafki.
- Poszłabyś mi do sklepu po podpaski?- o mało co się nie zaśmiałem.
- Boże dziewczyno!- trzasnęła drzwiczkami i wyciągnęła dłoń po kasę.- Nadal się wstydzisz?
- Bo tam są ludzie ze szkoły.- dała jej pieniądze. Szatynka mrucząc coś pod nosem poszła do sklepu w samym swetrze. Będzie chora...
- Ona jest taka głupia.- pokręciła głową z uśmiechem, a my spojrzeliśmy z chłopakiem najpierw na siebie, a później na nią.- No miałam się jakoś jej pozbyć.
- A no fakt, zapomniałbym. Trzeba jej ogarnąć imprezę niespodziankę.- powiedział Damian.- Skoro niedługo ma urodziny.
- No.- przyznała blondyna.- Ale jak?
- Moi rodzice lecą do Szwajcarii na sylwestra więc chata wolna. Powiemy jej, że to zwykły sylwester.
- Mikołaj geniuszu- Sara przybiła ze mną piątkę.- Zaraz założę czat grupowy i się zgadamy.
- Idealnie. Urodziny ma dzień przed sylwkiem więc kozak.- ależ ja jestem mądry. Zaklaskałem sobie w myślach z tego wszystkiego. Należało mi się.

   Po siłowni wziąłem prysznic i włączyłem laptopa. Momentalnie miałem spam od ludzi odnośnie tej imprezy. Zaproszeni są ludzie z klasy (ale ci co się z nimi Blanka dogaduje) oraz jakieś pojedyncze osoby z gimnazjum szatynki. Wszystkim zajęła się Sara.
S: No to ideolo, Miko nam napisze o której dokładnie i poda adres :D
M: Ja w domu wszystko ogarnę sam... znaczy z Damianem
D: TA?!
M: Ta haha 
  Inni się jakoś nie udzielali. Jedynie pisali czy będą czy nie. W sumie i tak wiadomo, że organizuje to nasza trójka więc bez sensu by się mieszali.

   Dzień przed Sylwestrem zrobiłem Blance małą niespodziankę bo miała urodziny. Stałem pod jej drzwiami z bukietem róż i czekoladą czekając aż mi otworzy.
- Dzień dobry.- uśmiechnąłem się kiedy zobaczyłem jej mamę.
- O, witam.- odwzajemniła.- Już wołam.- odwróciła się do schodów.- Kochanie! Zejdź szybko.- słychać było huk drzwi, a za chwilę jej głos.
- Jeśli znów jakaś durna rekla...- zaśmiałem się kiedy stanęła jak wryta totalnie nieogarnięta. Widok cudowny. Kok, dresy i maseczka na twarzy. Jej mama odeszła, a mnie dziewczyna zawołała do pokoju.
- Wszystkiego najlepszego.- przytuliłem ją.- Nie zmieniaj się, chociaż mogłabyś być ciutek milsza.
- Jezu, dziękuję.- mocniej do mnie przywarła łapiąc za szyję.- Nie musiałeś no.- dałem jej to wszystko.- Napijesz się czegoś?
- Nie dzięki. Lecę na zakupy jeszcze, a ty się tu upiększaj.- przejechałem palcem po masce.- Fuu.
- Mało śmieszne.- odprowadziła mnie do drzwi.
- Więc do jutro, brudasie.- przytuliłem ją jeszcze raz i dałem buziaka w czubek głowy gdzie nie było maski.- Jeszcze raz najlepszego.
- Do jutra.- znów posłała mi taki uśmiech, że miękły nogi. Nie wiem czy mi się tak zdaje czy nie, ale nie obdarza nikogo innego nim z tego co zauważyłem. Jutro będzie dobra impreza.

   Robiłem z Damianem ostatnie zakupy i gadaliśmy.
- Mogłeś jej jutro dać, a nie.- stwierdził.
- Na jutro mam coś lepszego. A tak żeby się niczego nie spodziewała.- pomógł mi wszystko zapakować do auta mamy, która jak się okazało też robiła zakupy w galerii.
- Domu nie rozwalcie tylko.- zaśmiała się.
- Wiemy.

od autorki: wiem, masakra :(
przepraszam, że są krótkie, ale aktualnie mam
trochę ciężki czas w życiu :/
obiecuję poprawę <3
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane=nowy rozdział

piątek, 28 października 2016

8

Blanka

   Ten chłopak to na prawdę z siebie kpi. W sumie to jednocześnie ze mnie. Niech się wypowie na ten temat bo ja nie chcę go odrzucać. Jeju, on się chyba serio mi zaczyna podobać. Innego od razu bym posłała do diabła bez możliwości wyjaśnienia mi co się stało.
   Rodzice pojechali do znajomych więc znając ich wrócą bardzo późno. Nie chciało mi się nigdzie wychodzić, ale chciałam żeby Mikołaj powiedział o co chodzi bo zniosę jajo... Nie żebym była ciekawska czy coś.

   Około 16 ogarnęłam się i pomalowałam rzęsy. Spojrzałam na telefon i napisał, że zaraz będzie. Poszłam więc do kuchni wstawić wodę. Niech myśli, że tak szybko go nie zabiję i jestem taka zajebista proponując coś do picia. Po chwili usłyszałam dzwonek na co się wzdrygnęłam. Nigdy się do niego przyzwyczaję. Za każdym razem się boję i płoszę jak psiak.
- Hej.- powiedziałam otwierając drzwi. Zamiast ujrzeć denerwującą aczkolwiek cholernie przystojną facjatę Miko, zobaczyłam ogromnego misia.- Co do...
- Hej. To na przeprosiny.- uśmiechnął się i wręczył mi bukiet białych róż, które uwielbiałam.- Misia możesz pobić zamiast mnie.- zaśmiałam się.
- Wchodź.- otworzyłam je szerzej, a on wniósł maskotkę.- Będziesz mi to tachał do pokoju, ostrzegam.
- Nie ma sprawy. Ale nie skrzywdzisz mnie?- przytulił mnie.
- Teraz bym nie miała jak. Urzekłeś mnie z tym.- uśmiechnęłam się szeroko. I jak mam się gniewać? No jak?!- Chcesz coś do picia?
- Herbatę.- zrobiłam co chciał, a sobie zaparzyłam kawę.

- To po co się z nią umówiłeś jak była taka maskara?- zapytała kiedy, nie wiedząc czemu, siedzieliśmy na schodach.
- Bo się wkurzyłem. Żałowałem tego co powiedziałem w szkole i zdenerwowałem się jak mnie odrzuciłaś. Chciałem zrobić ci na złość.- skubał palcami ucho od kubka.
- Mówiłam ci, że nie lubię prezentów. Zwłaszcza tak drogich.
- Dlaczego się tak wściekasz o nie?- spojrzał na mnie.
- Bo to tak, jakbyś chciał mnie nimi kupić. Te róże, okey. Niewielki wydatek, ale taka restauracja? Ja bym się zachować nie umiała nawet.- upiłam łyk.- Inne na to leciały?
- Kamila, moja była.- zrobił kwaśną minę.
- Aż taka zła?- nie wiem czemu interesuje mnie ta jego była. Pewnie jakaś blaszka.
- Ciężko stwierdzić bo to nasi rodzice nas zeswatali, ale na początku było okey. Głupio mówić. Nasza rodzina ma więcej kasy więc ona robiła wszystko żeby każdy widział nas razem. Jak się spotykaliśmy to kino, restauracje, a w domu to tylko jak jedno z nas miało ochotę na wiesz jakie zabawy.
- Już mi nie opowiadaj.- uśmiechnęłam się.

   Śmiałam się jak dziecko kiedy wnosił tego misia po schodach do mojego pokoju. Nie był on jakiś ciężki, ale ten rozmiar. Kiedy ktoś będzie u mnie nocować to bez problemu może spać na nim.
- Nazwę go Zenek.- stwierdziłam krzyżując ręce na piersi.
- Czemu?- zaśmiał się ze mnie.
- No bo ma zielone oczka.
- I oszalałaś?- spojrzał z takim uroczym uśmiechem, że o jej.
- No wybaczyłam ci od razu więc chyba tak..

   Gadaliśmy jak przyjaciele, którzy znają się od lat. W końcu odważyłam się o coś zapytać.
- Czemu zmieniłeś szkole?
- W tamtej szkole każdy pokazuje i ile to ma kasy i w ogóle. Nie podobało mi się to. Jestem bogaty, ale nie traktuję tego jako zabezpieczenie. W życiu chcę się sam czegoś dorobić i coś osiągnąć, nie patrząc kim są moi rodzice. Chcę być samowystarczalny. Poza tym moja była kleiła się ciągle do mnie. A ty?
- Co ja?- spojrzałam zdziwiona na chłopaka.
- Słyszałem ze zmieniałaś klasę przez był...
- Taa.- spuściłam głowę. Spojrzałam na palce i zaczęłam mówić, lepiej wywalić z siebie wszystko.- Jakoś pod koniec gimnazjum, po tych całych egzaminach poznałam Sebastiana. Myślałam, że to miłość od pierwszego wejrzenia.- zaśmiałam się.- Był dla mnie tak ważny i w sumie wierzyłam w tą miłość. Po tygodni byliśmy para. Bardzo szybko zaczęliśmy wchodzić na wyższe poziomy związku. No wiesz. Po 3-4 miesiącach od bycia razem poszłam z nim do łóżka. Co było masakrą. Straciłam dziewictwo na szybko, w domu gdzie byli jego rodzice. - załamał mi się głos.- W sumie to nie był pierwszy raz. Wszedł, bolało jak cholera i kazałam mu przestać chociaż on nie chciał. Później widziałam się z nim ze dwa razy i zerwał zrzucając to na moje wcześniej problemy... Szkołę wybrałam dla niego, ale jak poszłam tam to każdy chłopak pisał do mnie. Myślałam, że im się spodobałam a...  A porostu wśród nich miałam opinie dziwki. - wytarłam policzki.- A za każdym razem jak świrowałam z kimś to bardzo szybo się zniechęcałam. Bo zaczynali naciskać na związek i zrywałam kontakt.- przytulił mnie mocno. Chyba tego potrzebowałam. Powiedzieć co się stało i żeby nic nie mówiąc tulił mnie do siebie. Zgoda... mówiłam o tym Sarze, ale to dawno. Teraz mam wrażenie, że znów tamte czasy się skumulowały co zmusiło mnie do otwarcie się.
- Pamiętaj, że mi możesz powiedzieć wszystko okey?- wziął moją  twarz w dłonie żebym spojrzała na Mikołaja.- I ja cię nie zranię. O jaki problem co chodziło?
- Cięłam się... - szepnęłam.

   Sama się dziwiłam, że powiedziałam mu to wszystko. Tyle razy sobie obiecywałam żeby się nie dzielić moim przeżyciami a jednak... Nie żałuję tego, nie miałam problemu żeby się przed nim otworzyć i pomogło mi to. Może i zawsze mi się tak wydawało, że każdego jakbym znała długo. Teraz tak jest. I jestem przekonana w 100%.

   Poszedł do domu chyba około 22. Siedzieliśmy u mnie w pokoju i oglądaliśmy filmy śmiejąc się co chwila. Fajnie, że nie okazywał mi współczucia czy czegokolwiek tylko traktował jak wcześniej. Zrehabilitował się tym misiem. Mimo wszystko nie lecę na jego hajs czy prezenty. Nie spodziewałam się przeprosin w takim wydaniu. Sama bym nic nie wymyśliła oprócz zwykłego przepraszam.

od autorki: mam nadzieję, że się podoba
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane=nowy rozdział 

piątek, 21 października 2016

7

Mikołaj

    Chyba cały dzień zastanawiałem się co jest nie tak... Każdy był jakiś dziwny, a zwłaszcza Blanka. Nie wiadomo czemu nie odzywała się do mnie chyba, że była zmuszona. Nie mogłem wytrzymać tego napięcia i wyrwałem się z Damianem na wagary.
- Stary nic nie pamiętasz?- spytał Damian siadając na mojej kanapie. 
- Nic a nic. Pytałem Blanki, ale odpisywała mi jakoś dziwnie.- podałem mu piwo.
- Nie dziwie się.- mruknął.
- Co?
- Nic.- wzruszył ramionami.
- Słyszałem przeiceż.- spojrzałem na niego upijając łyk piwa.
- No Jezu... Całowałeś się z Blanką, a później ciągle siedzieliście razem.
- Co?! Żartujesz...
- Nie.- był taki opanowany, a we mnie się trzęsło.
- Ale jestem idiotą. Dlaczego nie powiedziałeś mi tego w szkole?- miałem ochotę uderzyć o ten stół.- Mógłbym coś zrobić albo nie wiem...
- Napisała mi, że jak nie pamiętasz to mamy ci nic nie mówić. Nie chce rozwalić kontaktu czy jakoś tak. Poza tym miałem się wydrzeć w szkole? No pomyśl trochę.
   Myślę i stwierdzam, że mój mózg nie do końca działa prawidłowo. Damian wyjaśnił mi wszystko co działo się na imprezie i jest mi wstyd. Nie za to co mówiłem Blance tylko, że taką głupotę powiedziałem w szkole...

   Kiedy miałem iść do łazienki na lekcji, tak na prawdę poszedłem wrzucić kolejny prezent dla dziewczyny. Miałem nadzieję, że spodoba się jej tak, jak róże. Jedyne co to zrobiła mi awanturę i uderzyła, a ja ją pocałowałem. Mikołaj Malinowski dżentelmen roku kurwa. Poszedłem od razu do chłopaków i momentalnie zobaczyli, że coś nie jest tak.
- I jak?- spytał Damian.
- Wkurwiłem się! Ile można kurwa okazywać uczucia? Pierdolę to i ją.- zobaczyłem, że Dominika z równoległej klasy się patrzy i uśmiecha więc podszedłem do niej.
- Hej.- uśmiechnąłem się.
- Siemka.- mruknęła.
- Co robisz w piątek? Może kino, co ty na to?- sam do końca nie wiem co robię. W szczególności po co!?
- Idę z tobą do kina.- zaśmiała się zalotnie. Może nie będzie tak źle? Wróciłem pod klasę.
- Ale ty mądry.- zakpił Damian i tak jak reszta udawał, że nie istnieję. Chociaż nie, Sara była normalna dla mnie.
   Po co mam stale latać za kimś kto mnie nie docenia? Mam się prosić do jasnej cholery o uwagę? Nie to nie. Ja nie należę do grona ludzi, którzy będą walczyć o coś bezsensownego.

   Czas do piątku zleciał bardzo szybko. Po szkole zjadłem obiad i poszedłem na siłownie przed randką z Dominiką. Jak dobrze, że sale ze sprzętem mam w piwnicy bo nie chce mi się nigdzie wychodzić. Zwłaszcza do brunetki...
   Najgorsze jest, że chciałem wyrzucić ją z głowy. A nadal wracam myślami do Blanki... To już jest męczące, ale idę z Dominiką więc mogę odpocząć od natrętnych myśli. Mam już lekko dość ich.

    Przyszła tak skąpo ubrana jak do klubu. Przez chwilę uznałem, że wstyd z nią iść gdziekolwiek, ale na sali było ciemno przecież.
- Hej!- rzuciła mi się w objęcia.
- Siema.- odwzajemniłem uścisk.- Komedia?
- Oby romantyczna. Kręcą mnie taki filmy, a ciebie? O Jezuniu jaki masz ładny zegarek. Dużo kosztował pewnie. Ile?- tak szybko gadała, że nie mogłem czasami wyłapać sensu i słów.

   Cała ta randka to klapa. Udawałem zainteresowanie, ale ta Dominika była tak nudna i pusta, że nie mogłem znieść jej. Dobrze pomyślane było z tym kinem. Tam się nie odzywała skupiona fabułą filmu.
- No i wiesz co? Pod koniec meczu się dowiedziałam, którzy to nasi.- śmiała się tak, że aż uszy krwawią. Po co zaproponowałem kawę? Po co zaproponowałem wyjście? Nie myślę...
- Serio? Ostro.- znów coś opowiadała, a ja rozglądałem się dookoła. Po chwili usłyszałem znajomy śmiech i wyłoniła mi się Blanka z mamą. Spojrzała na mnie z uśmiechem, a kiedy zobaczyła dziewczynę trzymającą mnie za rękę odwróciła się. Teraz to sobie przejebałem... Już myślałem, że gorzej nie dałoby rady.
  

   Nie mogłem zasnąć bo ciągle myślałem nad tym co odwaliłem. Przecież podoba mi się Blanka, a nie tamta dziewczyna... Zakpiłem z Dominiki i zrobiłem z siebie chuja przed tą, która mi się podoba. Chyba będę musiał z nią pogadać. Od razu napisałem bo była dostępna:
M: hej :)
B: ?
M: Zła? :/
B; Nie no co ty...
M: Wiem.. znów zjebałem
B: wow!!
M: Możemy jutro pogadać?
B: A co? Tamta to błąd?
M: Nawet nie wiesz jaki :(
B: Taki jak w klubie? :)
M: Chciałem cię przeprosić na tej kolacji  co cię zaprosiłem a później wkurzyłem się, że mnie odrzuciłaś :/
B:....
M: Daj mi to wyjaśnić, BŁAGAM
B; Jutro u mnie o 16, olejesz mnie to szukaj garnituru na pogrzeb, SWÓJ POGRZEB

   Miałem ostatnią szansę żeby przekonać ja do siebie. Z tym pogrzebem u Blanki jest bardzo prawdopodobne więc wolę się bardziej już nie narażać. Za nim poszedłem spać wymyślałem co jej powiedzieć...

od autorki: z góry przepraszam, najgorszy rozdział...
jest krótki bo nie chcę zdradzać co dalej ;)
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane=nowy rozdział

poniedziałek, 17 października 2016

6

Blanka

   Wkurzyłam się o tą dziewczynę, ale kiedy przyszedł i dał do zrozumienia, że mu się podobam to uległam..
   Taki przysunięty do mnie... Nie mogłam się powstrzymać.
- Dlaczego tak na mnie działasz?- szepnęłam przy jego ustach.
- Ty na mnie też. I to z taką siła.- pochylił się i złożył najpierw delikatny pocałunek. Boże, pragnęłam więcej. Ten smak papierosów zmusił mnie żebym nadała tempa.
   Nie wiem ile się całowałam z nim, ale wiedziałam, że tego chce. Od związku z Sebą nie czułam tych pieprzonych motylków, ale teraz znów je mam. Czy to możliwe, że w tak krótkim czasie zmienił moje podejście do wszystkiego? Czy tak się w ogóle da?
   Kiedy oderwałam się widziałam wszystkich patrzących na nas.
- No co?- zaśmiał się Mikołaj i wtulił we mnie. Cudowne wrażenie.- Czekałem na to.- szepnął mi do ucha.
   Zostaliśmy jeszcze jakieś trzy godziny, a on ciągle był we mnie wtulony, całował albo tańczył ze mną. Jak dla mnie ta chwila mogła się nie kończyć. Nie odrzucał mnie jak każdy, ani się nie nudził. Chociaż nie wiadomo jak będzie dalej... W sumie jesteśmy tylko pijani.

   Staliśmy całą paczką pod salą. Każdy był tak padnięty po imprezie, ale mimo wszystko ja byłam zadowolona. Nie będę ukrywać, że to wiele dla mnie znaczyło. I zdaję sobie sprawę z tego, że nie powinno. Nie umiem być obojętna i będę jeszcze przez to płakać.
- Mi się podobała ta impreza.-powiedziałam na co wszyscy się, ze mną zgodzili. No dobra.. Wszyscy oprócz Mikołaja.
- Chujowa była.
- Czemu?- zdziwiłam się bo w klubie mówił nie raz, że czekał na taką okazję.
- Dobrze, że nie pamiętam.- mruknął.
- Ponieważ?- spytała lekko Sara patrząc na mnie ukradkiem.
- Bo odjebałem, Nieważne, było minęło.- poczułam jakby ktoś wylał na mnie lodowaty kubeł wody. Wszyscy poparzyli na mnie ze współczuciem. Czemu? Widzieli to. Widzieli po mnie, że chciałam tego! Żeby nie pokazać jak mnie to dotknęło wymyśliłam coś na szybko.
- Idę po wodę.- ale jestem głupia! Usłyszałam za sobą tylko głos chłopaka "a tej co" i przyśpieszyłam kroku.
   Jestem kretynką. I to ogromną. Jak zwykle muszę sobie za dużo wyobrażać. Dlaczego nie mogę uczyć się na błędach tylko od nowa je popełniam?! Jeszcze przed chwilą ciągle wracałam do tego co było w klubie, a teraz? Wolę nie pamiętać tak samo jak Mikołaj...

   Jakoś na lekcji nie zwracałam na niego uwagi. Uznałam, że to bez sensu. Ja głupia jak zwykle uważałam, że to miało dla niego jakiekolwiek znaczenie... Miałam już takie wrażenie, że mnie zmienia. Że on się różni od chłopaków innych, ale myliłam się. Mikołaj jest jak każdy inny. Niechętnie muszę to przyznać.
- Coś ty taka markotna?- spytał, a ja udając, że coś piszę odpowiedziałam  bez spoglądania na niego.
- A tak jakoś.- mruknęłam. Przez chwilę czułam jeszcze na sobie jego wzrok.- Serio.- posłałam mu sztuczny uśmiech co uciszyło go do końca polskiego. Chociaż miałam go już z głowy.

- Może nie pamięta. Na pewno nie pamięta bo pytałam czy coś ogarnia.- powiedziała Sara kiedy jadłyśmy po szkole lody na pocieszenie. Wie jak mnie zadowolić.
- No i?
- Powiedz mu.- machnęłam na nią łyżeczką.
- To nic nie da.- wzięłam do buzi deser.
- Może da? Może się zakochał w tobie? Powiedz mu i tyle. Co ci szkodzi?
- To przyjaciel. Z przyjaciółmi się nie całujesz i nie mówisz takich rzeczy.- wytłumaczyłam spokojnie.
- Każdemu może się zdarzyć.- wzruszyła ramionami.
- Nie! Jak mu powiem to zmieni nastawienie do mnie i stracę go.- spojrzała na mnie z podniesioną brwią.- Jako przyjaciela oczywiście. A gdyby tobie zdarzyło się to z Damianem? Powiedziałabyś mu?
- To inna bajka. Ja mam chłopaka.- wyminęła się.
- A gdybyś nie miała?- nie odpowiedziała mi. - No właśnie.
- Nadal uważam, że powinnaś to zrobić. Patrzył na ciebie jak... No nie wiem. Ty na łóżko.- zaśmiałam się.
- Nie pamięta bo kłamał.- szłam dalej w zaparte.
- Sama wiesz idiotko, że po pijaku jest się szczerym. Ile razy to przerabiałyśmy?
- Możemy o tym już nie gadać?- widziała doskonale, że czułam się źle i zraniona. Mimo udawania, że wszystko jest okey to ona zdaje sobie z tego sprawę.


   Na drugi dzień w szkole uważałam żeby być taka jak zawsze i nie okazywać jakiejś złości w stosunku do Mikołaja. Dlatego też siedziałam z nim na historii.
- Masz dziś lepszy humor.- spojrzałam na niego i miał nieodgadniony wyraz twarzy.
- Wczoraj też miałam.- uśmiechnęłam się.
- Nie miałaś.
- Oj tam. Zmęczona byłam i tyle.- wzruszyłam ramionami i usiadłam bokiem z długopisem w buzi. Mikołaj był taki skupiony, że nie zauważył mojego wzorku. Przesz koszulę było widać jaki jest umięśniony. Miałam aż ochotę go dotknąć, i ta szczęka... Zakochuje się czy co? Momentalnie usiadłam prosto.

   
Otworzyłam swoją szafkę i wypadła z niej koperta z zaproszeniem do restauracji, która jest droższa niż mój dom. Trzasnęłam drzwiczkami.
- Co to?- spytała Sara.
- To? To już przegięcie.- pomaszerowałam prosto do mojego "wielbiciela". Stał z Damianem i innymi chłopakami z klasy.
- O he...- zaczął Paweł, a ja rzuciłam zaproszeniem w Mikołaja.
- Nie skorzystam.- warknęłam i odeszłam. Niestety poleciał za mną. Co za debil!
- Nie podoba ci się?- zaskoczyłam go chyba.- Skąd wiedziałaś, że to ja?
- Bo tylko ciebie stać na tak drogie rzeczy? I ktoś mi szepnął, że dopytywałeś się o moją szafkę. Uważasz, że polecę na te twoje głupie prezenciki?!- popukałam go po czole.- Nie wiem co ty tam masz, ale jeśli myślisz, że będę..- nie dał mi dokończyć bo mnie pocałował!! Uderzyłam go w twarz.- Pojebało cię?!- wkurzona na maksa odeszłam.
- Co jest?- przyjaciółka już wyczuła, że coś nie jest tak.
- Ten debil mnie pocałował!
- A to źle ponieważ...?
- Jest gburowatym snobem, który uważam, że może mnie wyrwać na kasę?
- I to potwierdza co mówiłam ci wcześniej?- olałam to i wściekałam się chyba do końca dnia. Te kwiaty to nic, ale taka restauracja? Na sam stolik musisz czekać około miesiąca. Chyba, że masz kasę. Nie chcę być chamska i wkurzać się o wszystko, ale swoją frosą nie podbije mojego serca. Udawało mu się jak nie robił nic...



od autorki: chciałabym żebyście podzielili się swoją opinią
odnośnie bloga, fabuły i wszystkiego, całuję!
wybaczcie za opóźnienia, ale miałam lekkie problemu :*
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane=nowy rozdział

niedziela, 2 października 2016

5

Mikołaj 

   Szkolny tydzień leciał za tygodniem. Nie wiadomo jakim cudem już połowa października i impreza całą klasą czyli tak zwane połowinki.
   Każdy próbował ogarnąć jak najwięcej wejściówek dla znajomych. Niestety wyprzedały się błyskawicznie.
- To co? Idziemy naszą paczką?- zapytała Sara.- No plus Olek do tego.
- Tsa.- mruknął Damian.
- Tylko nie zgonuj.- spojrzała na Blankę.
- To było raz, a wypominacie mi jakbym robiła Bóg wie co...
- Bo tak było?- włączył się Damian.
- Bo tak było?- przedrzeźniła go.
- Okres masz czy co?- zaśmiał się.
- Jeszcze nie.
- Standard, zawsze przed mnie obrażasz.- przytulił ją i poczochrał włosy.
- No więc spotkamy się w klubie?- zapytałem.
- Dobry pomysł.- powiedziała blondynka.
- Zajmiecie lożę.- Blanka przybiła z nią piątkę i zaśmiały się.- A my do was dojdziemy.

   Siedziałam z Damianem na matematyce, ale nie mogłem się skupić. Rozejrzałem się po klasie i zobaczyłam jak dziewczyny żywo o czymś dyskutują i patrzą na mnie. Odwróciłem wzrok na Blankę i Sarę, które zasypiały.
- Może chcecie wyjść?- podeszła do nich nauczycielka.
- A wstawi nam pani obecności?- szatynka spojrzała na nią.
- Nie.
- To musi się pani z nami męczyć.- uśmiechnęła się do niej z wyższością, a ona tylko wymamrotała coś i poszła do biurka.
- Nie doprowadzicie mnie do stanu jak panią Anię!- krzyknęła.
- A zakład?- cała klasa zaśmiała się na to, co powiedział Piotrek.


   Nie miałem pomysłu co założyć przez co czułem się jak dziewczyna. Ubrałem więc białą koszulkę na krótki rękaw i czarne spodnie baggy. Do imprezy w klubie było jakieś półtorej godziny więc zadzwoniłem po taksówkę żeby pojechać po Damiana. Planowaliśmy coś zjeść, pójść po alkohol i papierosy.
- Co ty taki bez humoru?- spytałem kiedy szliśmy coś zjeść.
- Bo nie lubię tego Olka...
- Mam wrażenie, że jesteś zazdrosny o Sarę.
- E tam.- machnął ręką.- Wyrywamy coś?
- Ja tam będę dalej urabiał...
- Blankę?- zaśmiał się.
- Tak.
- Daj jej wódki to szybko ci pójdzie.- opowiedział mi jak zachowuje się po alkoholu.
- Ważne, że nie idzie na całość po kiblach.- przez chwilę wkurzałem się na samą myśl, że ktoś jej dotyka, ale później przeszło. Każdy coś odwala po wypiciu więcej niż powinien. Co do tej kwestii dopilnuję tylko, żeby nie poszła do jakiegoś chłopaka. Ja zawsze z chęcią ją przyjmę.

   Po wejściu do klubu czekaliśmy jakieś 20 minut na resztę.
- Hej!- krzyknęła Sara ciągając za sobą Olka jak mniemam.- To mój chłopak.
- Olek.- podał mi rękę.
- Mikołaj.- Damian zmierzył się tylko z nim wzorkiem.
- A gdzie Blanka?- spytał.
- Podeszła do znajomych jakiś.- gadaliśmy o ludziach, którzy już i przyszła moja zguba. Jak ja lubię jak ona łączy ubrania. Jestem spaczony na tym tle..
- Witam państwa!- przytuliła się z każdym z nas i usiadła obok mnie.
- A ty już coś piłaś.- stwierdził po chwili Damian.
- Setkę czystej.- uśmiechnęła się.
- Czyli jeszcze dwa, trzy kieliszki i kozak faza.- zaśmiał się Olek.
- Oj tam.- wcześniej jak z nią pisałem to mówiła, że ma słabą głowę i widać to już.- Teraz mam!

   Nie wiem ile już wypiłem, ale jest mi tak zajebiście. Wkurza mnie to jak się gapią na Blankę albo próbują wziąć ją do tańca. Damian i Olek to niech sobie z nią skaczą, ale jakieś obce typy? O nie. Blanka wypiła jeszcze dwa kieliszki i odwróciła się do Olka.
- Teraz pilnuj żebym nie piła.
- Jasne.- jako jedyny nie pił bo był kierowcą. Widzę, że szatynka ma jeszcze trochę samokontroli. Od razu kiedy weszła na parkiet przyczepił się jakiś typ.
- Bartek. Dobry kolega.- powiedział Olek.- Ale jego zrobiła na jednej imprezie.- żeby teraz jemu się nie chciało. Wypiłem jeszcze z sześć kolejek i poszedłem tańczyć. Cały prześmiardłem zapachem wódki i papierów. A mimo to jakaś ruda przyszła do mnie. Tańczyłem z nią trochę zbyt blisko i kiedy poczułem wzrok Blanki próbowałem ją trochę odepchnąć. Znów spojrzałem na obiekt moich westchnień i ta przylepa mnie pocałowała!! Odsunąłem się od niej i już nie mogłem znaleźć wzorkiem Blanki. Poszedłem zapalić i wróciłem znów na loże. A tam? Ona kłóciła się z Olkiem.
- No daj mi to!- zrobiła wkurzoną minę.
- Nie. Już za dużo dla ciebie.- wyrwał jej butelkę więc usiadła obrażona.
- Co jest?- obrzuciła mnie zimnym spojrzeniem.
- Ty to się nie odzywaj lepiej.- mruknęła.
- O co ci chodzi?- usiadłem obok.
- O tą rudą na przykład?
- To wy sobie pogadajcie.- patrzył się, a to na mnie a to na nią. Po chwili chłopak chwycił paczkę fajek i zostawił nas samych.
- A ty to mogłaś do tamtego?- przejąłem jej taktykę.
- Ja się z nim nie całowałam...
- Ja też.- prychnęła.- Ona się rzuciła na mnie.- objąłem ją ramieniem.
- Tak?- miała tak smutne oczy jak nigdy wcześniej, a poznałem ją już chyba z każdej strony. Umiem rozpoznać jej każdy humorek.
- Nawet nie mam pojęcia jak ma na imię.- uśmiechnąłem się.- Ona mi się nawet trochę nie podoba, ale jest taka inna dziewczyna.
- Znam ją?- jaka ona zalotna.
- Bardzo dobrze.- założyłem kosmyk jej włosów za ucho na co się zarumieniła.
- Sara? Ona ma chłopaka.- zażartowała.
- Taka trochę wredna dziewczyna, która nie chce żeby ktoś ją rozgryzł.
- A ty byś chciał?- miałem wrażenie, że minimalnie się przysunęła do mnie.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak.- zrobiłem to samo co ona, ale jeszcze bardziej przybliżyłem się do Blanki...

od autorki: podoba się?
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane=nowy rozdział



piątek, 23 września 2016

4

Blanka

- Jestem!- krzyknęłam i zaczęłam zdejmować buty. Jedyną moją myślą był ON. Wiem, że nie powinnam bo się znów przejadę. Tym bardziej, że jesteśmy w jednej klasie. No, ale Mikołaj jest super. Nieziemsko przystojny, zabawny i nie odnosi się z tym, że ma kasę. A widać, że dużo jej ma.
- Co ty taka wesoła?- zapytała mama.
- A nic.- uśmiechnęłam się.
- Piłaś, ćpałaś?
- Mamo..- spojrzałam na nią jak na idiotkę.- Wszystko na raz.
- No ja mam nadzieję, kochana.- olałam jej próbę bycia zabawną i poszłam do swojego pokoju. Szybko się umyłam i położyłam do łóżka. Włączyłam wifi żeby zobaczyć co się dzieję i momentalnie wyskoczyła mi wiadomość od Mikołaja więc zaczęłam z nim rozmowę:
M: Przeszła złość? :/
B: Można tak powiedzieć... Dzięki za uratowanie <3
M: Co ci gadał?
B: Mało ważne :/
M: Sorka, powinienem się domyślić- drażliwy temat
B: Przeszłość*

   Nie wiem jak długo z nim pisałam, ale zasnęłam. Rano (czyli chwilę po 12) przeprosiłam, że nagle zniknęłam. Odpisał po godzinie bo był na siłce.  Dużo myślałam o nim. Wydaję się takim typowym czarusiem. Robi coś żeby zaimponować. Sam powiedział, że to co robi to po prostu normalne dla niego.
   Wstałam i poszłam coś zjeść. Sara nadal się nie odzywała, a byłam taka ciekawa co się działo. Rodziców już nie było więc położyłam się na kanapie i oglądałam jakieś durne programy typu "Dlaczego ja". W połowie odcinka napisała przyjaciółka, że o 17 mam być w parku. Uuu czyżby coś się wydarzyło wczoraj? Czekam na ploteczki.

   Wyszłam z domu pięć minut przed umówionym czasem. Byłam tak ciekawa i podekscytowana, że myślałam tylko o tym co mi zaraz powie. Jeszcze się spóźniała idiotka! Ja tu już jajko znoszę...
- Hej.- uśmiechnęła się i usiadła.
- Boże mów co i jak?- ale się podjarałam.
- Też cię miło widzieć. U mnie dobrze. Miło z twojej strony, że pytasz.- uśmiechnęła się sztucznie.
- Oj nie pipaj tylko opowiadaj. Ze szczegółami.
- No więc..
- No więc?
- Zrobiliśmy to.- pisnęłam jak głupia. Aż ludzie się popatrzyli.
- I jak? No nie męcz mnie już.
- Było cudownie! Zrobił mi kolacje i w ogóle. Leżeliśmy i powiedział, że nie musimy nic robić. A ja chciałam i sama zaczęłam go rozbierać.
- Moja krew.- teatralnie złapałam się za serce.- Bolało?
- W ogóle. Nawet krwi nie było.
- Teraz najważniejsze pytanie.
- Tak, ma dużego.- zaczęłyśmy się śmiać. Jak ona mnie zna.- A wy jak po wypadzie wczoraj?
- Wszystko było spoko aż nie napatoczył się Sebastian.
- Co?- otworzyła buzię.
- Zapytał czy tu się puszczam... Na szczęście przyszedł Miko i....- opowiadałam jej o tym wszystkim. Nie wiem ile mi to zajęło. Coś czuję, że sporo czasu.
- Sądzę, że podobasz się mu.
- Przestań.
- No serio. Może i chce być miły, ale nie traktował by cię tak. Zauważ, że dla mnie taki nie jest.
- Bo masz chłopaka?- zauważyłam.
- Możliwe, ale nie ma takiego stosunku do reszty dziewczyn.- olałam to co ona uważa. Gdybym jej posłuchała to bym się tylko nakręciła, a później zostałabym zraniona. Znam to doskonale.

   Nie siedziałam do późna z Sara bo na drugi dzień miała chrzciny kilkanaście kilometrów za miastem więc chciała się wyspać. Spojrzałam na zegarek i była dopiero 19. Postanowiłam, że pochodzę po parku.
   Sama z siebie zaczęłam myśleć nad poprzednim związkiem, nad każdą kolejną próbą związania się z kimś. Dlaczego tak bardzo muszę cierpieć? Sebastian był dla mnie wszystkim i nic się na tamten moment nie liczyło. Nawet Sarę dla niego olałam i nie chodziłam na imprezy żeby się nie wkurzał. W kolejnych próbach wiązania się z kimś to ja popełniałam największy błąd. Sama robiłam wszystko żeby nawiązać kontakt i od razu się żaliłam... Jestem żałosną dziewczyną. To śmieszne, że popełniam w kółko te same błędy. Przecież do cholery powinnam się na nich uczyć. Wszystkim pokazuję jaka to ja nie jestem twarda i cwana, że mam w dupie wszystkich. A tak nie jest. Cieszy mnie jak ktoś zwraca na mnie uwagę, smuci jak olewa. Nawet ten zasrany kwiatek był dla mnie mega miłym zaskoczeniem. Jak widzę tyle szczęśliwych par to się zastanawiam dlaczego ja tak nie mogę? Znaleźć kogoś to będzie mi okazywał uczucie, troskę i miłość? Mam przeczucie, że tamta "wielka miłość" tak mnie zniszczyła, że nie wczuwam się w związki ani jakiś chłopaków. Oni mnie momentalnie nudzą. Każda impreza kończy się tak, że całuje się z jakimś typem, a później mam kontaktu z nim...

   W domu zjadłam szybką kolację i poszłam pod prysznic. Rodzice oglądali telewizję więc poszłam do pokoju poczytać książkę. Skoro jeszcze szkoła nie wymaga żebym poświęcała jej ciągle uwagi to postaram się zająć swoimi sprawami na tyle, ile jestem w stanie.

od autorki: ten rozdział jest krótszy niż zawsze, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane=nowy rozdział 

niedziela, 18 września 2016

3

Mikołaj

   Szczerze mówiąc mógłbym pisać z nią ciągle. Nie wiem ile przegadaliśmy na czacie, ale minęło to momentalnie. Na całe szczęście spodobał się jej prezent bo bałem się. że od razu wyrzuci. Mam przeczucia, że Sara domyśla się kto mógłby być "tajemniczym wielbicielem". Obym jednak się mylił.

   Siedziałem na ławce Blanki i czekałem aż przyjdzie. Jakieś 10 minut po dzwonku weszła jak zawsze spóźniona, a zaraz za nią Sara.
- Hej.- rzuciła do mnie siadając. Jakie ona ma cudne perfumy...
- Oni wystawiają wam spóźnienia?- spytałem ciekawy.
- Tylko wychowawczyni jak na niemca się spóźniałyśmy. Dlatego na jej lekcje zawsze punktualnie.- wyjęła wszystkie rzeczy i udawała skupienie przez... minutę? Może nawet mniej.
- Boże, już za długo.- oparła się na dłoni robiąc śmieszną minę. Musiałem się zaśmiać.- No co?
- Nic. Wyglądasz tak śmiesznie.- wywróciła oczami, ale widać było jej rozbawienie.

   Pod koniec lekcji zaczęła temat.
- Robisz coś dziś?- spojrzała na mnie znad ekranu telefonu.
- Nie mam planów.
- Bo Damian się pyta czy idziemy z nim na piwo.
- Jasne. Chociaż sądziłem, że będziesz tylko dla Sary.- zaśmiała się.- Takie trochę nierozłączne jesteście.
- Nie no. Ona jedzie do chłopaka, a mi się nie chce siedzieć w domu. Pewnie pójdzie jeszcze Kuba.- muszę zagadać z chłopakiem żeby starał się zająć tego drugiego. Wtedy będę miał czas dla Blanki.
   Na następnej lekcji była religia. Jak się łatwo można domyśleć nikt nic nie robił. Nawet pan miał na nas wywalone. Blanka siedziała niby ze mną w ławce, ale poszła na "chwilę" do Sary.
- A ona co taka dziś zestresowana?- spytałem Damiana.
- One to zagadka. Za nimi nie nadążysz.- zaśmiałem się razem z nim.- Tak w ogóle to jak tam z Blanką?
- Sam nie wiem. Wydaję się ostro spoko, ale nie wiem czy ona chce jakoś więcej ze mną czy może nie.
- Tak z nią już jest.- spojrzał w jej stronę i ponownie na mnie.- Ciężko jej się przyznać do uczuć dlatego jak ci się ostro wkręci to nie oczekuj od niej wszystkiego.
- Wiem. A ty masz jakąś na oku?
- Nie.- zrobił dziwną minę.- Jeszcze nie trafiłem na taką żeby mnie powaliła na kolana.- przegadaliśmy całą lekcje. Muszę przyznać, że mam dobry kontakt  z chłopakiem. Nie chciałbym już mieć odczynienia z tamtą ekipą. Nie byli źli, ale za bardzo udowadniali, że mają dużo hajsu. Nienawidzę takich akcji.

   Wróciłem do domu i dziwnym trafem była jeszcze mama.
- Ooo akurat obiad zrobiłam.- uśmiechnęła się i podała mi talerz.
- Dzięki, umieram z głodu.- usiadłem do stołu.- A ty nie w pracy?
- Jadę niedługo, ale byłam u dentysty bo mi te cholerne wybielanie robił.- nakręcona kobieta.- A w szkole jak? Jak nowa klasa?
- Dobrze.- nie mogłem powstrzymać uśmiechu.
- Widzę, że chyba nawet lepiej niż dobrze. Kto to taki?
- Co?
- No widzę, że jakaś młoda dama wkradła ci się w myśli.- w serce też., ale tego już jej nie powiem.
- Jest taka jedna.- na samą wzmiankę o niej jestem zadowolony. Czy możliwe, że aż tak szybko wkręciła mi się? Nie znam jej długo, ale jest wspaniała i mogę to szczerze przyznać.
   Umówiliśmy się na 16 na moim osiedlu żeby iść razem po Kubę ponieważ, jak się okazało, nie mieszkamy daleko od siebie. Już nie mogłem się doczekać żeby zobaczyć Blankę. Im dłużej myślę o niej to mam wrażenie, że się zakochuję...

   Blanka jak zawsze wyglądała cudownie mimo, że miała na sobie te same kolory jak codzinnie. Przytuliła się z każdym z nas i poszliśmy na miasto gdzie czekał Kuba. Dopiero teraz zauważyłem, że jest niższa o głowę. Szła przodem i tłumaczyła coś Sarze przez telefon. Co za tyłek... Kiedy teraz się jej przyglądam nie jest to taka chuda dziewczyna. Ma typowo kobiecą figurę i wie jak to podkreślić.
- Zagapiłeś się. Ona to czuje i zaraz wyrwie ci serce.- powiedział na poważnie Damian.
- Co? Nie wiem o co chodzi.- udałem głupiego.
- Widzę, że ci się podoba. Ta róża to też ty?- szeptał.
- No, ale cicho.- poprosiłem go.
-Wiem wiem. Błagam cię nie zrań jej tylko. Ona udaje taką twardą.- chciałem mu powiedzieć, że nie zrobię tego, ale dziewczyna stanęła jak wryta i odwróciła się.
- Możecie przestać plotkować jak daje tu rady Sarze?! Dziękuję.- i znów wróciła do rozmowy.
- Masz to jak w banku.- uśmiechnął się szeroko.

- I serio. Tak jej pocisnęła, że oddała naszą klasę.- wszyscy zaczęli się śmiać z opowieści Kuby.
- No co ja poradzę, że to nie było normalne babsko?- broniła się Blanka.
- Jasne, jasne.- dociął Damian.
- To ty jej nasikałeś na gąbkę jak kazała ci ją zmoczyć.- trzeba przyznać, że ich klasa nie jest normalna, ale lubię ich. Szatynka jak się śmiała to marszczyła śmiesznie nos. Wtedy wygląda na taką beztroską, a przeważnie ma minę bezlitosnej suki. Upiła łyk piwa i o mało co się nie zachłysnęła.
- Co jest?- spytał Kuba, a ona patrzyła tylko w jeden punkt. Każdy z nas się obejrzał.
- Ale wy wieś robicie..- skomentowała łapiąc się za głowę. Nadal nie wiedziałem co się dzieję.- Idę do łazienki.- prawie biegła w przeciwnym kierunku niż drzwi wejściowe czyli kierunek, w którym patrzyła.
- O co chodzi?- zapytałem ich lekko zniecierpliwiony.
- Widziałeś tego z taką szczotą na głowie?- zaczął Kuba.
- No.
- To jej były.- skończył Damian i już wiedziałem co jest. Przeszedł obok nas do baru i akurat wpadł na Blankę.
- Idź tam i ją ratuj.- puknęli mnie w rękę. Wstałem i dziewczyna to zauważyła. Niemal błagała wzorkiem o pomoc.
- Coś się stało, kochanie?- zapytała kiedy podszedłem bliżej. Chciałem wymyślić coś innego, ale ciągnąłem jej grę. Podobała mi się.
- Nie.- objąłem ją w pasie i spojrzałem na blondyna.- A to kto?
- Nikt ważny.- podarowała mi taki cudny uśmiech jak nigdy. Jego zlustrowała i pociągnęła mnie za rękę do stolika.- Dzięki.- szepnęła. Siedziałem ciągle blisko niej żeby tamten nie domyślił się, że to była ściema.

   Damian żeby nie męczyć jej powiedział żeby iść coś zjeść. Blanka była mega wdzięczna za to. Z pubu wyszliśmy za ręce żeby on widział.
- Dzięki, że udawałeś.- powiedziała na zewnątrz puszczając moją dłoń.
- Nie ma sprawy.- puściłem jej oczko i poszliśmy do Mc Donald'a. Może i znam ją krótko, ale było widać, że bardzo zdenerwowało ją to spotkanie. Mniej się śmiała, ciągle zamyślona i sztuczny uśmiech, który do niej nie pasował.

  Po 20 poszliśmy się przejść. Chłopacy szli na przodzie, a ja towarzyszyłem dziewczynie.
- Wkurwiło cię to.
- Co?- spojrzała na mnie.
- Te udawanie pary.- miałem wrażenie, że przemknął po jej twarzy uśmiech.
- To było akurat miłe. Wkurzyłam się, że mój były przyszedł. Nie lubię się z nim mijać i tyle.- objęła się ramionami.
- Masz.- zdjąłem kurtkę i jej podałem. Spojrzała na mnie zaskoczona.- Mi ciepło.- uśmiechnęła się nieśmiało. To rzadkość u niej. Znaczy tak mi się wydaje bo zawsze taka wyniosła i chłodna. Założyła moją kurtkę i wyglądała w niej cudownie.
- Pasują ci moje ubrania.- zaśmiałem się.
- Jak będziesz chory to nie będę dymać do ciebie z lekami.- mruknęła chociaż była zadowolona.
   Spacerkiem każdy z nas się rozszedł.
- Odprowadzę cię.- szepnąłem do Blanki. Wydała się zaskoczona. Mam dziwne wrażenie, że musiał ją źle traktować. Co bym nie zrobił jest zdziwiona takim gestem.
- To miłe.- powiedziała kiedy szliśmy w ciszy.
- Normalne.- wzruszyłem ramionami.
- Chyba, że tak.- później gadaliśmy o głupotach. Pod jej domem oddała mi kurtkę i podziękowała za wszystko. Mocno mnie przytuliła i myślałem tylko o tym żeby wbić się  w jej usta. Zadowolony założyłem kurtkę i wracałem do domu. Przeszedł na nią jej zapach. Muszę uważać żeby nic nie zjebać  w relacji z nią.

od autorki: nudny, ale pomału się rozkręca
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane=nowy rozdział

piątek, 9 września 2016

2

Blanka

   Wstałam rano z dziwnym zadowoleniem. Myślę, że to jedynie wynika z nowego roku szkolnego. Dlatego mam ochotę na cokolwiek. Poza tym stęskniłam się za grupką tych debili.
   Gotowa złapałam na szybko mrożoną kawę i poszłam na autobus. W środku dosiadłam się do Sary.
- Hejka.- dałam jej buziaka w policzek.
- Cze.- ojć. Chyba nie ma humoru.
- Co jest?- spojrzałam na nią i upiłam łyka latte podając jej później butelkę.
- To nie brak humoru.
- Okres?
- Nie.
- Czyli ciąża.- wzięłam od niej picie.
- Co?
- No jak nie okres to ciąża.- wzruszyłam ramionami.
- Bierzesz coś?- uniosła jedną brew.
- Tylko te do włosów.- powiedziałam tak poważnie, że i ona się zaśmiała. Mam talent do ludzi, nie ma co.- Dobra, mów co jest.
- Myślałam i...- zaczęłam jej klaskać po czym Sara wybuchła śmiechem.- Downie, no! Myślałam wczoraj o tym co jest między mną, a Olkiem.
- Pokłóciliście się?- spytałam.
- Nie. Wszystko jest dobrze. Ale zaprosił mnie w piątek do siebie do domu na noc... Z tego co wiem jego rodziców nie będzie więc...
- Więc pewnie pójdziecie na całość!- pisnęłam radośnie.
- No właśnie...- spuściła głowę.
- Nie kumam. Ostatnio chciałaś.
- Bo chcę. Ale nie wiem co i jak.- szepnęła jakby miała trzy latka.
- I liczyłaś na seksuologa Blankę?- poruszyłam śmiesznie brwiami.
- Tak.- zrobiła oczy szczeniaka.
- Hmm. Skoro piątek jest jutro, to idziemy do sklepu po bieliznę dziś. Musisz się odprężyć i błagam, nie czytaj poradników dla nastolatek.- spojrzałam na nią.- Czytałaś.
- No jeden, może dwa artykuły.- uderzyłam się z otwartej dłoni.
- Więc już nie czytasz, kupujemy ładną bieliznę. Musisz być odprężona, dopilnować żeby się zabezpieczył no i żebyś była na dole to mniej boli. Macie dużo lepsza sytuację bo jesteście sami w domu.- przyznałam.- A no i ogól się.- uderzyła mnie w ramię i się uśmiechnęła szeroko.
- Dobrze, że cię mam.

   Całą historię myślałam o tym, że Sara ma o wiele lepiej jeśli chodzi o pierwszy raz. Dlaczego? Sami w domu, on doświadczony (tak mi się zdaję). Mam nadzieję, że jej utrata dziewictw będzie godna zapamiętania. Sama chciałabym przeżyć to jeszcze raz. A w sumie to nie. Auć.
   Myślałabym do momentu, w którym Sara nie rzuciła we mnie kulką papieru. Łypnęłam na nią groźnie, ale olała to i kazała mi ruchem głowy sprawdzić zawartość. Wywróciłam oczami na nią. "casanova cię podziwia ciągle ^^". Spojrzałam na nią znów i pokazałam jej środkowy palec i język. Przelotnie spojrzałam na Mikołaja, który uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam i oparłam się na łokciu bawiąc się długopisem w zębach. KRETYNKO OGARNIJ SIĘ!! Chłopacy ranią...
 
   Następną mieliśmy wychowawczą więc poszłam odłożyć książki do szafki. Jedyna przemyślana rzecz w tej szkole.
- O której masz czas żeby iść do galerii? Bo poszłybyśmy od razu, ale kasy nie wzięłam.- powiedziała Sara szukając zapewne portfela.
- Po 17?- zapytałam otwierając szafkę i coś mi zleciało. Co do chuja.- podniosłam to i szok. Pierwszy raz w życiu dostałam różę. Nie liczę szkolnych imprez i taty. Uśmiechnęłam się, ale zaraz się ogarnęłam. Blondynka by pomyślałam, że się zmieniłam.
- I tak widziałam ten uśmiech kochana.- odwróciłam się wyjmując wodę żeby schować tego kwiatka. Kiedy upewniłam się, że butelka się nie wywali zamknęłam lekko szafkę.
- Nie wiem o czym mówisz. Idziemy?- po jej oczach widziałam, że mi nie wierzy. Olałam to i poszłyśmy do sali.
   Wychowawczą mieliśmy zawsze w sali gdzie jest jeden długi stół. Standardowo wychowawczyni nie mogła połapać się w systemie i dodać Mikołaja więc każdy wyjął telefon.
   Obok mnie siedziała przyjaciółka,a  na przeciwko nas Mikołaj i Damian. Bawiłam się palcami w zamyśleniu.
- Co ty taka wesoła?- zapytał Mikołaj. Otworzyłam usta żeby coś wymyślić na poczekanie, ale Sara palnęła.
- Dostała róże!- chyba każdy się obejrzał na nas. Co to kretynka jest.
- Pomyłka pewnie.- wzruszyłam ramionami.
- Ooo.- pisnął Damian i pochylił się na stole łapiąc mnie za policzki. Tarmosił mnie jak małe dziecko.- Ktoś jednak cię chce.
- Zabierz te łapy bo wsadzę ci tą różę do gardła.- puścił od razu bo wie, że zrobiłabym to bez wahania.- Bardzo dziękuję.
- Wyjebałaś ją?- uu czyżby Mikołaj był zazdrosny? Coś czuję, że tak.
- Szkoda mi było. Mam ją. Biała była.
- Jej ulubiona.- widziałam uśmiech mojej bratniej duszy na nas dwoje.

   Nie wiem ile można szukać bielizny, ale oszaleje zaraz!
- A te?- pokazała mi parę bokserek, które mówiły do mnie "wywal nas".
- Masz siedemnaście lat, idziesz do chłopaka na noc i wybrałaś majtki w serduszka? Kpisz sobie?
- No ja już nie wiem.- załamała się i sama zaczęłam jej szukać.
- Masz. Te będę idealne.- podałam jej czarne, koronkowe figi.- Uniwersalne, ale seksowne. A no i nie wyglądają jak majtki taniej dzi...
- Nie musisz kończyć. Biorę je, a za nie postawię ci lody.- oo tak.
- Kc!- wysłałam jej buziaka w powietrzu.
   Usiadłyśmy z lodami na dworze i gadałyśmy o wszystkim.
- Jak myślisz, od kogo ta róża?- spytała.
- Nieważne.
- Nie ciekawi cię to?- zaskoczyłam ją.
- Wolę nie wiedzieć żeby ten ktoś mi się nie spodobał. Skończyłoby się jak zawsze.- grzebałam łyżeczką w pudełku.
- Kocham cię, ale musisz się odważyć i dać komuś szansę. Nie zaczynaj związku tak szybko tylko poznawaj tą osobę. Mi się wydaję, że to Mikołaj.- mogła mi tego nie mówić... On jest mega przystojny, ale nie chcę robić sobie myśli, że to on. Udałam, że nie usłyszałam.
- W sobotę chcę znać każdy szczegół.
- Zbok.- śmiałyśmy się.

   Wróciłam do domu i od razu poszłam się myć. Mama pytała od kogo upominek, ale olałam to. Przejrzałam internety i napisał do mnie Mikołaj zagadując mnie o jakąś książkę od biologii. Popisałam z nim chwilę i poszłam spać. Wydaje się miły i sympatyczny.

od autorki: mam nadzieję, że się podoba
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane=nowy

niedziela, 4 września 2016

1

Mikołaj 

   Jestem taki ciekawy nowej szkoły. Wstałem z przeczuciem, że dziś zmieni się moje życie. Czasami gadam jak dziewczyna, ale tak jest. Nie oszukujmy się. W tamtej szkole były same bogate osoby, które wolą zapłacić i zdać maturę bez jakiegokolwiek wysiłku. Ja chcę się nauczyć bo zależy mi żeby iść na jakiś kierunek i zawdzięczać to sobie, a nie faktowi, że moja mama ma sieć hoteli, a tata jest chirurgiem plastycznym. To pojebane mieć tyle kasy...

   Kiedy szedłem korytarzem pod klasę każdy się na mnie patrzył. To miłe jak laski zwracają uwagę na ciebie. Coś czuję, że będę obgadany przez każdą.
- Ty to pewnie Mikołaj?- zapytała jakaś starsza pani, która była tak niska, że musiałem spojrzeć na dół.
- Tak.- uśmiechnąłem się.
- Damian!- krzyknęła i zaraz przyszedł jakiś chłopak. Zaczyna się dość dziwnie.
- Tak?- spojrzał na mnie  szybko i zwrócił wzrok na kobietę.
- To wasz nowy kolega, Mikołaj. Pokaż mu co i jak.
- Jasne.- przywitał się ze mną.
- Obyś czuł się tu dobrze.- poklepała mnie po ramieniu i odeszła mrucząc.- Przejebane ma chłopak...
- Ona jest jak jamnik. Niby kochane, a jednak szczekata.- zaśmiał się.- Damian.- przywitał się ze mną teraz tak oficjalnie.
- Mikołaj.
 
   Gadaliśmy oparci o parapet, aż chłopak zwrócił się do jakiejś blondynki.
- Sara? Co ty tak wcześnie?
- Pomieszały mi się busy. Bardziej niż zwykle. Stwierdziłam, że pojadę tym już. A ty to?- zwróciła się do mnie.
- Mikołaj.
- Sara. Miło poznać.- uśmiechnęła się i poszła do dziewczyn.
- Miła, ale zajęta.- poklepał mnie po ramieniu.
- Nie w moim typie.- po jakiś 5 minutach weszliśmy do klasy. Pierwszą lekcją była religia. Katecheta był mega w porządku. Porozmawiał ze mną trochę o tym skąd jestem i wziął się za sprawdzanie listy.
- A nasza...
- Spóźni się.- powiedziała Sara bez emocji.
- No na prawdę. Raz w roku by mogła przyjść do szkoły normalnie. Satanistka.. A ty.- zwrócił się do mnie.- Uważaj bo to jej ławka. Zająłeś jej terytorium- pokierował się w stronę drzwi.
- Pan go nie straszy.- powiedział jakiś chłopak, którego imienia nie zapamiętałem.
- Może cię nie zabije.- zaśmiał się razem z całą klasą.- Chwila spokoju idę po kawę.- po czym zostawił nas. Po tym opisie to chyba źle usiadłem. Obstawiam, że to pato duże będzie albo jakieś nienormalne emo.
- Ej.- zawołałem Damiana.
- Hm?
- Aż taka straszna jest ta klientka?- nie zdążył mi odpowiedzieć bo do klasy weszła jakaś dziewczyna. Była bardzo ładna. Uśmiechnęła się na wejściu i podeszła do Sary przywitać się, a później z każdą z dziewczyn.
- Nie okazuj jej zbyt dużej uwagi.- szepnął.- Bardzo łatwo ją speszyć.
 Boże, jaka ona ładna...
- Królowa lodu w swoich kolorach.- przytuliła się z Damianem.
- Całe lato czekałam na taką paskudną pogodę.- udała ekscytacje i spojrzała na mnie. Zgon... Można być aż tak ładnym?- A ty to...?
- Mikołaj.
- Blanka.- uśmiechnęła się i usiadła obok mnie.- I jak wrażenie?- zależy czy mówi o sobie czy o szkole. Bo jak o sobie samej to jeszcze szczęki nie pozbierałem z podłogi.
- Bardzo dobrze.- wróciła moja pewność siebie.- I chyba będzie coraz lepiej.
- Spodoba ci się.- położyła telefon na ławce.- Co?- spojrzała na chłopaka, który przyglądał się jej badawczo.
- Wyruchał cię ktoś, że taka miła jesteś? A w sumie kto by chciał.- odchylił się od niej ze śmiechem.
- Możliwe, że ty bo nic nie czułam.- wypięła mu język i wszedł nauczyciel.
- Dziecko kochane! Myślałem, że dziś się nie spóźnisz.- postawił kubek na biurku i stanął pod tablicą.
- A w życiu. Pan by jeszcze pomyślał, że spoważniałam albo coś.
- Ty i powaga? Prędzej założysz coś co nie jest czarne.
- Celna uwaga.- zaskakuje mnie. Każdy ją tu lubi. Na początku obstawiałem jakąś zołzę, a ona wydaje się urocza. Ma taki zaraźliwy uśmiech, że to masakra. Jest taka radosna jakby nic ją to nie kosztowało.
- Poznałeś już Jamnika?- spytała.
- Tak.- śmieszy mnie jaką ksywkę ma wychowawczyni.- Czemu na nią tak mówicie?
- Jest miła i urocza jak piesek.- wyjęła energetyka i otworzyła puszkę. Upiła łyka i dodała.- Ale jak trzeba umie się wydrzeć albo załatwić coś dla nas. A ty czemu się przepisałeś?
- Tam bym się niczego nie nauczył. Pojebane miejsce.- nie ciągnęła dalej tej rozmowy bo uniemożliwił jej to katecheta.
- Blanka, wybrałaś już zakon?- spytał bardzo poważnie, a mnie zatkało. No błagam... Ona się tam zmarnuje!
- A pan zapuszcza włosy?- to było dobre zagranie bo koleś jest łysy.
- Brakowało mi cię, słońce.
- Ja wiem.- śmiała się teraz z prowadzącym.

   Na kilku przedmiotach udało mi się usiąść z Damianem. Opowiadał mi o każdym z osobna, ale najmniej o Blance.
- Ona też była nowa w sumie. Przyszła chyba po drugim miesiącu szkoły. Z tego co wiem przez byłego.- nachylił się do mnie i szeptał.- Mówiła mi to bo się w sumie zaprzyjaźniliśmy. Puścił o niej straszną plotę więc dziewczyn się wkurzyła i przyszła do nas. Pojebany typek.- spojrzałem na nią i zastanawiałem się co źle można powiedzieć o szatynce. Co prawda nie znam jej bardzo, ale nie uważam ją za jakieś zło wcielone.

- I jak dziewczyny w klasie?- zapytał w szatni Michał.- Która wpadła do oka?
- Od razu mówię, Sara ma chłopaka.- dodał Patryk.
- Dajcie mu spokój.- rzucił w nich piłką Damian.- Wiadomo, że Blanka.- uśmiechnąłem się pod nosem na samo te imię.
- Kupuj lodołamacz do jej serca.- śmieli się.
- Ona nie ma serce.- dodał kolejny.
- Czemu?
- Ona jest kochana i w ogóle, ale nie jeden już próbował coś z nią zakręcić. Szybko się poddawali nie wiadomo czemu.

   W domu myślałem jedynie nad tym, że chce iść na lekcje i podziwiać tą dziewczynę. Obstawiam, że da się podjeść różą włożoną do szafki. Muszę wiedzieć jedynie jaki ma numer, ale od czego jest klasowa kujonka? Od razu napisałem do Dagmary: "hej, jaki numer szafki ma Blanka?". Na odpowiedź długo czekać nie musiałem "230".


od autorki: mam nadzieję, że nie zanudziłam was,
mi średnio odpowiada rozdział :/
przepraszam też za opóźnienie
klikamy "przeczytane" albo komentujemy jeśli chcecie więcej
 

środa, 24 sierpnia 2016

ZAPOWIEDŹ



ZAPOWIEDŹ
   Czy to dobry wybór? Czy nie będę go żałował? Czy ta szkoła okaże się lepsza? Pora na zmianę otoczenia oraz szkoły. Mam dość spostrzegania mnie jako snoba. Nowy rok, nowa szkoła, nowi znajomi. Oby wszystko to było lepsze. - M.

   W tym roku trzymam się żelaznych zasad. Bez błaznowania i pokazywania słabości. Niech ludzie wiedzą jaka jestem bezlitosna! Teraz skupić się na nauce i dobrej zabawie. Myśl przewodnia? Nie popełniać błędów i unikać frajerów! - B.







Witam was! Na prawdę długo zbierałam się do napisania czegokolwiek. Stwierdziłam jakiś czas temu, że brakuję mi tego więc przychodzę do was z czymś nowym! Zapraszam z miejsca do obserwowania bloga żeby  być na bieżąco.

1. Rozdziały będę co każdy piątek.
2. Proszę o pokazania, że czytacie (komentarz/przeczytane).
3. Jeśli chcecie coś skrytykować to proszę w jasny i miły sposób.