piątek, 23 września 2016

4

Blanka

- Jestem!- krzyknęłam i zaczęłam zdejmować buty. Jedyną moją myślą był ON. Wiem, że nie powinnam bo się znów przejadę. Tym bardziej, że jesteśmy w jednej klasie. No, ale Mikołaj jest super. Nieziemsko przystojny, zabawny i nie odnosi się z tym, że ma kasę. A widać, że dużo jej ma.
- Co ty taka wesoła?- zapytała mama.
- A nic.- uśmiechnęłam się.
- Piłaś, ćpałaś?
- Mamo..- spojrzałam na nią jak na idiotkę.- Wszystko na raz.
- No ja mam nadzieję, kochana.- olałam jej próbę bycia zabawną i poszłam do swojego pokoju. Szybko się umyłam i położyłam do łóżka. Włączyłam wifi żeby zobaczyć co się dzieję i momentalnie wyskoczyła mi wiadomość od Mikołaja więc zaczęłam z nim rozmowę:
M: Przeszła złość? :/
B: Można tak powiedzieć... Dzięki za uratowanie <3
M: Co ci gadał?
B: Mało ważne :/
M: Sorka, powinienem się domyślić- drażliwy temat
B: Przeszłość*

   Nie wiem jak długo z nim pisałam, ale zasnęłam. Rano (czyli chwilę po 12) przeprosiłam, że nagle zniknęłam. Odpisał po godzinie bo był na siłce.  Dużo myślałam o nim. Wydaję się takim typowym czarusiem. Robi coś żeby zaimponować. Sam powiedział, że to co robi to po prostu normalne dla niego.
   Wstałam i poszłam coś zjeść. Sara nadal się nie odzywała, a byłam taka ciekawa co się działo. Rodziców już nie było więc położyłam się na kanapie i oglądałam jakieś durne programy typu "Dlaczego ja". W połowie odcinka napisała przyjaciółka, że o 17 mam być w parku. Uuu czyżby coś się wydarzyło wczoraj? Czekam na ploteczki.

   Wyszłam z domu pięć minut przed umówionym czasem. Byłam tak ciekawa i podekscytowana, że myślałam tylko o tym co mi zaraz powie. Jeszcze się spóźniała idiotka! Ja tu już jajko znoszę...
- Hej.- uśmiechnęła się i usiadła.
- Boże mów co i jak?- ale się podjarałam.
- Też cię miło widzieć. U mnie dobrze. Miło z twojej strony, że pytasz.- uśmiechnęła się sztucznie.
- Oj nie pipaj tylko opowiadaj. Ze szczegółami.
- No więc..
- No więc?
- Zrobiliśmy to.- pisnęłam jak głupia. Aż ludzie się popatrzyli.
- I jak? No nie męcz mnie już.
- Było cudownie! Zrobił mi kolacje i w ogóle. Leżeliśmy i powiedział, że nie musimy nic robić. A ja chciałam i sama zaczęłam go rozbierać.
- Moja krew.- teatralnie złapałam się za serce.- Bolało?
- W ogóle. Nawet krwi nie było.
- Teraz najważniejsze pytanie.
- Tak, ma dużego.- zaczęłyśmy się śmiać. Jak ona mnie zna.- A wy jak po wypadzie wczoraj?
- Wszystko było spoko aż nie napatoczył się Sebastian.
- Co?- otworzyła buzię.
- Zapytał czy tu się puszczam... Na szczęście przyszedł Miko i....- opowiadałam jej o tym wszystkim. Nie wiem ile mi to zajęło. Coś czuję, że sporo czasu.
- Sądzę, że podobasz się mu.
- Przestań.
- No serio. Może i chce być miły, ale nie traktował by cię tak. Zauważ, że dla mnie taki nie jest.
- Bo masz chłopaka?- zauważyłam.
- Możliwe, ale nie ma takiego stosunku do reszty dziewczyn.- olałam to co ona uważa. Gdybym jej posłuchała to bym się tylko nakręciła, a później zostałabym zraniona. Znam to doskonale.

   Nie siedziałam do późna z Sara bo na drugi dzień miała chrzciny kilkanaście kilometrów za miastem więc chciała się wyspać. Spojrzałam na zegarek i była dopiero 19. Postanowiłam, że pochodzę po parku.
   Sama z siebie zaczęłam myśleć nad poprzednim związkiem, nad każdą kolejną próbą związania się z kimś. Dlaczego tak bardzo muszę cierpieć? Sebastian był dla mnie wszystkim i nic się na tamten moment nie liczyło. Nawet Sarę dla niego olałam i nie chodziłam na imprezy żeby się nie wkurzał. W kolejnych próbach wiązania się z kimś to ja popełniałam największy błąd. Sama robiłam wszystko żeby nawiązać kontakt i od razu się żaliłam... Jestem żałosną dziewczyną. To śmieszne, że popełniam w kółko te same błędy. Przecież do cholery powinnam się na nich uczyć. Wszystkim pokazuję jaka to ja nie jestem twarda i cwana, że mam w dupie wszystkich. A tak nie jest. Cieszy mnie jak ktoś zwraca na mnie uwagę, smuci jak olewa. Nawet ten zasrany kwiatek był dla mnie mega miłym zaskoczeniem. Jak widzę tyle szczęśliwych par to się zastanawiam dlaczego ja tak nie mogę? Znaleźć kogoś to będzie mi okazywał uczucie, troskę i miłość? Mam przeczucie, że tamta "wielka miłość" tak mnie zniszczyła, że nie wczuwam się w związki ani jakiś chłopaków. Oni mnie momentalnie nudzą. Każda impreza kończy się tak, że całuje się z jakimś typem, a później mam kontaktu z nim...

   W domu zjadłam szybką kolację i poszłam pod prysznic. Rodzice oglądali telewizję więc poszłam do pokoju poczytać książkę. Skoro jeszcze szkoła nie wymaga żebym poświęcała jej ciągle uwagi to postaram się zająć swoimi sprawami na tyle, ile jestem w stanie.

od autorki: ten rozdział jest krótszy niż zawsze, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane=nowy rozdział 

niedziela, 18 września 2016

3

Mikołaj

   Szczerze mówiąc mógłbym pisać z nią ciągle. Nie wiem ile przegadaliśmy na czacie, ale minęło to momentalnie. Na całe szczęście spodobał się jej prezent bo bałem się. że od razu wyrzuci. Mam przeczucia, że Sara domyśla się kto mógłby być "tajemniczym wielbicielem". Obym jednak się mylił.

   Siedziałem na ławce Blanki i czekałem aż przyjdzie. Jakieś 10 minut po dzwonku weszła jak zawsze spóźniona, a zaraz za nią Sara.
- Hej.- rzuciła do mnie siadając. Jakie ona ma cudne perfumy...
- Oni wystawiają wam spóźnienia?- spytałem ciekawy.
- Tylko wychowawczyni jak na niemca się spóźniałyśmy. Dlatego na jej lekcje zawsze punktualnie.- wyjęła wszystkie rzeczy i udawała skupienie przez... minutę? Może nawet mniej.
- Boże, już za długo.- oparła się na dłoni robiąc śmieszną minę. Musiałem się zaśmiać.- No co?
- Nic. Wyglądasz tak śmiesznie.- wywróciła oczami, ale widać było jej rozbawienie.

   Pod koniec lekcji zaczęła temat.
- Robisz coś dziś?- spojrzała na mnie znad ekranu telefonu.
- Nie mam planów.
- Bo Damian się pyta czy idziemy z nim na piwo.
- Jasne. Chociaż sądziłem, że będziesz tylko dla Sary.- zaśmiała się.- Takie trochę nierozłączne jesteście.
- Nie no. Ona jedzie do chłopaka, a mi się nie chce siedzieć w domu. Pewnie pójdzie jeszcze Kuba.- muszę zagadać z chłopakiem żeby starał się zająć tego drugiego. Wtedy będę miał czas dla Blanki.
   Na następnej lekcji była religia. Jak się łatwo można domyśleć nikt nic nie robił. Nawet pan miał na nas wywalone. Blanka siedziała niby ze mną w ławce, ale poszła na "chwilę" do Sary.
- A ona co taka dziś zestresowana?- spytałem Damiana.
- One to zagadka. Za nimi nie nadążysz.- zaśmiałem się razem z nim.- Tak w ogóle to jak tam z Blanką?
- Sam nie wiem. Wydaję się ostro spoko, ale nie wiem czy ona chce jakoś więcej ze mną czy może nie.
- Tak z nią już jest.- spojrzał w jej stronę i ponownie na mnie.- Ciężko jej się przyznać do uczuć dlatego jak ci się ostro wkręci to nie oczekuj od niej wszystkiego.
- Wiem. A ty masz jakąś na oku?
- Nie.- zrobił dziwną minę.- Jeszcze nie trafiłem na taką żeby mnie powaliła na kolana.- przegadaliśmy całą lekcje. Muszę przyznać, że mam dobry kontakt  z chłopakiem. Nie chciałbym już mieć odczynienia z tamtą ekipą. Nie byli źli, ale za bardzo udowadniali, że mają dużo hajsu. Nienawidzę takich akcji.

   Wróciłem do domu i dziwnym trafem była jeszcze mama.
- Ooo akurat obiad zrobiłam.- uśmiechnęła się i podała mi talerz.
- Dzięki, umieram z głodu.- usiadłem do stołu.- A ty nie w pracy?
- Jadę niedługo, ale byłam u dentysty bo mi te cholerne wybielanie robił.- nakręcona kobieta.- A w szkole jak? Jak nowa klasa?
- Dobrze.- nie mogłem powstrzymać uśmiechu.
- Widzę, że chyba nawet lepiej niż dobrze. Kto to taki?
- Co?
- No widzę, że jakaś młoda dama wkradła ci się w myśli.- w serce też., ale tego już jej nie powiem.
- Jest taka jedna.- na samą wzmiankę o niej jestem zadowolony. Czy możliwe, że aż tak szybko wkręciła mi się? Nie znam jej długo, ale jest wspaniała i mogę to szczerze przyznać.
   Umówiliśmy się na 16 na moim osiedlu żeby iść razem po Kubę ponieważ, jak się okazało, nie mieszkamy daleko od siebie. Już nie mogłem się doczekać żeby zobaczyć Blankę. Im dłużej myślę o niej to mam wrażenie, że się zakochuję...

   Blanka jak zawsze wyglądała cudownie mimo, że miała na sobie te same kolory jak codzinnie. Przytuliła się z każdym z nas i poszliśmy na miasto gdzie czekał Kuba. Dopiero teraz zauważyłem, że jest niższa o głowę. Szła przodem i tłumaczyła coś Sarze przez telefon. Co za tyłek... Kiedy teraz się jej przyglądam nie jest to taka chuda dziewczyna. Ma typowo kobiecą figurę i wie jak to podkreślić.
- Zagapiłeś się. Ona to czuje i zaraz wyrwie ci serce.- powiedział na poważnie Damian.
- Co? Nie wiem o co chodzi.- udałem głupiego.
- Widzę, że ci się podoba. Ta róża to też ty?- szeptał.
- No, ale cicho.- poprosiłem go.
-Wiem wiem. Błagam cię nie zrań jej tylko. Ona udaje taką twardą.- chciałem mu powiedzieć, że nie zrobię tego, ale dziewczyna stanęła jak wryta i odwróciła się.
- Możecie przestać plotkować jak daje tu rady Sarze?! Dziękuję.- i znów wróciła do rozmowy.
- Masz to jak w banku.- uśmiechnął się szeroko.

- I serio. Tak jej pocisnęła, że oddała naszą klasę.- wszyscy zaczęli się śmiać z opowieści Kuby.
- No co ja poradzę, że to nie było normalne babsko?- broniła się Blanka.
- Jasne, jasne.- dociął Damian.
- To ty jej nasikałeś na gąbkę jak kazała ci ją zmoczyć.- trzeba przyznać, że ich klasa nie jest normalna, ale lubię ich. Szatynka jak się śmiała to marszczyła śmiesznie nos. Wtedy wygląda na taką beztroską, a przeważnie ma minę bezlitosnej suki. Upiła łyk piwa i o mało co się nie zachłysnęła.
- Co jest?- spytał Kuba, a ona patrzyła tylko w jeden punkt. Każdy z nas się obejrzał.
- Ale wy wieś robicie..- skomentowała łapiąc się za głowę. Nadal nie wiedziałem co się dzieję.- Idę do łazienki.- prawie biegła w przeciwnym kierunku niż drzwi wejściowe czyli kierunek, w którym patrzyła.
- O co chodzi?- zapytałem ich lekko zniecierpliwiony.
- Widziałeś tego z taką szczotą na głowie?- zaczął Kuba.
- No.
- To jej były.- skończył Damian i już wiedziałem co jest. Przeszedł obok nas do baru i akurat wpadł na Blankę.
- Idź tam i ją ratuj.- puknęli mnie w rękę. Wstałem i dziewczyna to zauważyła. Niemal błagała wzorkiem o pomoc.
- Coś się stało, kochanie?- zapytała kiedy podszedłem bliżej. Chciałem wymyślić coś innego, ale ciągnąłem jej grę. Podobała mi się.
- Nie.- objąłem ją w pasie i spojrzałem na blondyna.- A to kto?
- Nikt ważny.- podarowała mi taki cudny uśmiech jak nigdy. Jego zlustrowała i pociągnęła mnie za rękę do stolika.- Dzięki.- szepnęła. Siedziałem ciągle blisko niej żeby tamten nie domyślił się, że to była ściema.

   Damian żeby nie męczyć jej powiedział żeby iść coś zjeść. Blanka była mega wdzięczna za to. Z pubu wyszliśmy za ręce żeby on widział.
- Dzięki, że udawałeś.- powiedziała na zewnątrz puszczając moją dłoń.
- Nie ma sprawy.- puściłem jej oczko i poszliśmy do Mc Donald'a. Może i znam ją krótko, ale było widać, że bardzo zdenerwowało ją to spotkanie. Mniej się śmiała, ciągle zamyślona i sztuczny uśmiech, który do niej nie pasował.

  Po 20 poszliśmy się przejść. Chłopacy szli na przodzie, a ja towarzyszyłem dziewczynie.
- Wkurwiło cię to.
- Co?- spojrzała na mnie.
- Te udawanie pary.- miałem wrażenie, że przemknął po jej twarzy uśmiech.
- To było akurat miłe. Wkurzyłam się, że mój były przyszedł. Nie lubię się z nim mijać i tyle.- objęła się ramionami.
- Masz.- zdjąłem kurtkę i jej podałem. Spojrzała na mnie zaskoczona.- Mi ciepło.- uśmiechnęła się nieśmiało. To rzadkość u niej. Znaczy tak mi się wydaje bo zawsze taka wyniosła i chłodna. Założyła moją kurtkę i wyglądała w niej cudownie.
- Pasują ci moje ubrania.- zaśmiałem się.
- Jak będziesz chory to nie będę dymać do ciebie z lekami.- mruknęła chociaż była zadowolona.
   Spacerkiem każdy z nas się rozszedł.
- Odprowadzę cię.- szepnąłem do Blanki. Wydała się zaskoczona. Mam dziwne wrażenie, że musiał ją źle traktować. Co bym nie zrobił jest zdziwiona takim gestem.
- To miłe.- powiedziała kiedy szliśmy w ciszy.
- Normalne.- wzruszyłem ramionami.
- Chyba, że tak.- później gadaliśmy o głupotach. Pod jej domem oddała mi kurtkę i podziękowała za wszystko. Mocno mnie przytuliła i myślałem tylko o tym żeby wbić się  w jej usta. Zadowolony założyłem kurtkę i wracałem do domu. Przeszedł na nią jej zapach. Muszę uważać żeby nic nie zjebać  w relacji z nią.

od autorki: nudny, ale pomału się rozkręca
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane=nowy rozdział

piątek, 9 września 2016

2

Blanka

   Wstałam rano z dziwnym zadowoleniem. Myślę, że to jedynie wynika z nowego roku szkolnego. Dlatego mam ochotę na cokolwiek. Poza tym stęskniłam się za grupką tych debili.
   Gotowa złapałam na szybko mrożoną kawę i poszłam na autobus. W środku dosiadłam się do Sary.
- Hejka.- dałam jej buziaka w policzek.
- Cze.- ojć. Chyba nie ma humoru.
- Co jest?- spojrzałam na nią i upiłam łyka latte podając jej później butelkę.
- To nie brak humoru.
- Okres?
- Nie.
- Czyli ciąża.- wzięłam od niej picie.
- Co?
- No jak nie okres to ciąża.- wzruszyłam ramionami.
- Bierzesz coś?- uniosła jedną brew.
- Tylko te do włosów.- powiedziałam tak poważnie, że i ona się zaśmiała. Mam talent do ludzi, nie ma co.- Dobra, mów co jest.
- Myślałam i...- zaczęłam jej klaskać po czym Sara wybuchła śmiechem.- Downie, no! Myślałam wczoraj o tym co jest między mną, a Olkiem.
- Pokłóciliście się?- spytałam.
- Nie. Wszystko jest dobrze. Ale zaprosił mnie w piątek do siebie do domu na noc... Z tego co wiem jego rodziców nie będzie więc...
- Więc pewnie pójdziecie na całość!- pisnęłam radośnie.
- No właśnie...- spuściła głowę.
- Nie kumam. Ostatnio chciałaś.
- Bo chcę. Ale nie wiem co i jak.- szepnęła jakby miała trzy latka.
- I liczyłaś na seksuologa Blankę?- poruszyłam śmiesznie brwiami.
- Tak.- zrobiła oczy szczeniaka.
- Hmm. Skoro piątek jest jutro, to idziemy do sklepu po bieliznę dziś. Musisz się odprężyć i błagam, nie czytaj poradników dla nastolatek.- spojrzałam na nią.- Czytałaś.
- No jeden, może dwa artykuły.- uderzyłam się z otwartej dłoni.
- Więc już nie czytasz, kupujemy ładną bieliznę. Musisz być odprężona, dopilnować żeby się zabezpieczył no i żebyś była na dole to mniej boli. Macie dużo lepsza sytuację bo jesteście sami w domu.- przyznałam.- A no i ogól się.- uderzyła mnie w ramię i się uśmiechnęła szeroko.
- Dobrze, że cię mam.

   Całą historię myślałam o tym, że Sara ma o wiele lepiej jeśli chodzi o pierwszy raz. Dlaczego? Sami w domu, on doświadczony (tak mi się zdaję). Mam nadzieję, że jej utrata dziewictw będzie godna zapamiętania. Sama chciałabym przeżyć to jeszcze raz. A w sumie to nie. Auć.
   Myślałabym do momentu, w którym Sara nie rzuciła we mnie kulką papieru. Łypnęłam na nią groźnie, ale olała to i kazała mi ruchem głowy sprawdzić zawartość. Wywróciłam oczami na nią. "casanova cię podziwia ciągle ^^". Spojrzałam na nią znów i pokazałam jej środkowy palec i język. Przelotnie spojrzałam na Mikołaja, który uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam i oparłam się na łokciu bawiąc się długopisem w zębach. KRETYNKO OGARNIJ SIĘ!! Chłopacy ranią...
 
   Następną mieliśmy wychowawczą więc poszłam odłożyć książki do szafki. Jedyna przemyślana rzecz w tej szkole.
- O której masz czas żeby iść do galerii? Bo poszłybyśmy od razu, ale kasy nie wzięłam.- powiedziała Sara szukając zapewne portfela.
- Po 17?- zapytałam otwierając szafkę i coś mi zleciało. Co do chuja.- podniosłam to i szok. Pierwszy raz w życiu dostałam różę. Nie liczę szkolnych imprez i taty. Uśmiechnęłam się, ale zaraz się ogarnęłam. Blondynka by pomyślałam, że się zmieniłam.
- I tak widziałam ten uśmiech kochana.- odwróciłam się wyjmując wodę żeby schować tego kwiatka. Kiedy upewniłam się, że butelka się nie wywali zamknęłam lekko szafkę.
- Nie wiem o czym mówisz. Idziemy?- po jej oczach widziałam, że mi nie wierzy. Olałam to i poszłyśmy do sali.
   Wychowawczą mieliśmy zawsze w sali gdzie jest jeden długi stół. Standardowo wychowawczyni nie mogła połapać się w systemie i dodać Mikołaja więc każdy wyjął telefon.
   Obok mnie siedziała przyjaciółka,a  na przeciwko nas Mikołaj i Damian. Bawiłam się palcami w zamyśleniu.
- Co ty taka wesoła?- zapytał Mikołaj. Otworzyłam usta żeby coś wymyślić na poczekanie, ale Sara palnęła.
- Dostała róże!- chyba każdy się obejrzał na nas. Co to kretynka jest.
- Pomyłka pewnie.- wzruszyłam ramionami.
- Ooo.- pisnął Damian i pochylił się na stole łapiąc mnie za policzki. Tarmosił mnie jak małe dziecko.- Ktoś jednak cię chce.
- Zabierz te łapy bo wsadzę ci tą różę do gardła.- puścił od razu bo wie, że zrobiłabym to bez wahania.- Bardzo dziękuję.
- Wyjebałaś ją?- uu czyżby Mikołaj był zazdrosny? Coś czuję, że tak.
- Szkoda mi było. Mam ją. Biała była.
- Jej ulubiona.- widziałam uśmiech mojej bratniej duszy na nas dwoje.

   Nie wiem ile można szukać bielizny, ale oszaleje zaraz!
- A te?- pokazała mi parę bokserek, które mówiły do mnie "wywal nas".
- Masz siedemnaście lat, idziesz do chłopaka na noc i wybrałaś majtki w serduszka? Kpisz sobie?
- No ja już nie wiem.- załamała się i sama zaczęłam jej szukać.
- Masz. Te będę idealne.- podałam jej czarne, koronkowe figi.- Uniwersalne, ale seksowne. A no i nie wyglądają jak majtki taniej dzi...
- Nie musisz kończyć. Biorę je, a za nie postawię ci lody.- oo tak.
- Kc!- wysłałam jej buziaka w powietrzu.
   Usiadłyśmy z lodami na dworze i gadałyśmy o wszystkim.
- Jak myślisz, od kogo ta róża?- spytała.
- Nieważne.
- Nie ciekawi cię to?- zaskoczyłam ją.
- Wolę nie wiedzieć żeby ten ktoś mi się nie spodobał. Skończyłoby się jak zawsze.- grzebałam łyżeczką w pudełku.
- Kocham cię, ale musisz się odważyć i dać komuś szansę. Nie zaczynaj związku tak szybko tylko poznawaj tą osobę. Mi się wydaję, że to Mikołaj.- mogła mi tego nie mówić... On jest mega przystojny, ale nie chcę robić sobie myśli, że to on. Udałam, że nie usłyszałam.
- W sobotę chcę znać każdy szczegół.
- Zbok.- śmiałyśmy się.

   Wróciłam do domu i od razu poszłam się myć. Mama pytała od kogo upominek, ale olałam to. Przejrzałam internety i napisał do mnie Mikołaj zagadując mnie o jakąś książkę od biologii. Popisałam z nim chwilę i poszłam spać. Wydaje się miły i sympatyczny.

od autorki: mam nadzieję, że się podoba
czytasz=komentujesz/klikasz przeczytane=nowy

niedziela, 4 września 2016

1

Mikołaj 

   Jestem taki ciekawy nowej szkoły. Wstałem z przeczuciem, że dziś zmieni się moje życie. Czasami gadam jak dziewczyna, ale tak jest. Nie oszukujmy się. W tamtej szkole były same bogate osoby, które wolą zapłacić i zdać maturę bez jakiegokolwiek wysiłku. Ja chcę się nauczyć bo zależy mi żeby iść na jakiś kierunek i zawdzięczać to sobie, a nie faktowi, że moja mama ma sieć hoteli, a tata jest chirurgiem plastycznym. To pojebane mieć tyle kasy...

   Kiedy szedłem korytarzem pod klasę każdy się na mnie patrzył. To miłe jak laski zwracają uwagę na ciebie. Coś czuję, że będę obgadany przez każdą.
- Ty to pewnie Mikołaj?- zapytała jakaś starsza pani, która była tak niska, że musiałem spojrzeć na dół.
- Tak.- uśmiechnąłem się.
- Damian!- krzyknęła i zaraz przyszedł jakiś chłopak. Zaczyna się dość dziwnie.
- Tak?- spojrzał na mnie  szybko i zwrócił wzrok na kobietę.
- To wasz nowy kolega, Mikołaj. Pokaż mu co i jak.
- Jasne.- przywitał się ze mną.
- Obyś czuł się tu dobrze.- poklepała mnie po ramieniu i odeszła mrucząc.- Przejebane ma chłopak...
- Ona jest jak jamnik. Niby kochane, a jednak szczekata.- zaśmiał się.- Damian.- przywitał się ze mną teraz tak oficjalnie.
- Mikołaj.
 
   Gadaliśmy oparci o parapet, aż chłopak zwrócił się do jakiejś blondynki.
- Sara? Co ty tak wcześnie?
- Pomieszały mi się busy. Bardziej niż zwykle. Stwierdziłam, że pojadę tym już. A ty to?- zwróciła się do mnie.
- Mikołaj.
- Sara. Miło poznać.- uśmiechnęła się i poszła do dziewczyn.
- Miła, ale zajęta.- poklepał mnie po ramieniu.
- Nie w moim typie.- po jakiś 5 minutach weszliśmy do klasy. Pierwszą lekcją była religia. Katecheta był mega w porządku. Porozmawiał ze mną trochę o tym skąd jestem i wziął się za sprawdzanie listy.
- A nasza...
- Spóźni się.- powiedziała Sara bez emocji.
- No na prawdę. Raz w roku by mogła przyjść do szkoły normalnie. Satanistka.. A ty.- zwrócił się do mnie.- Uważaj bo to jej ławka. Zająłeś jej terytorium- pokierował się w stronę drzwi.
- Pan go nie straszy.- powiedział jakiś chłopak, którego imienia nie zapamiętałem.
- Może cię nie zabije.- zaśmiał się razem z całą klasą.- Chwila spokoju idę po kawę.- po czym zostawił nas. Po tym opisie to chyba źle usiadłem. Obstawiam, że to pato duże będzie albo jakieś nienormalne emo.
- Ej.- zawołałem Damiana.
- Hm?
- Aż taka straszna jest ta klientka?- nie zdążył mi odpowiedzieć bo do klasy weszła jakaś dziewczyna. Była bardzo ładna. Uśmiechnęła się na wejściu i podeszła do Sary przywitać się, a później z każdą z dziewczyn.
- Nie okazuj jej zbyt dużej uwagi.- szepnął.- Bardzo łatwo ją speszyć.
 Boże, jaka ona ładna...
- Królowa lodu w swoich kolorach.- przytuliła się z Damianem.
- Całe lato czekałam na taką paskudną pogodę.- udała ekscytacje i spojrzała na mnie. Zgon... Można być aż tak ładnym?- A ty to...?
- Mikołaj.
- Blanka.- uśmiechnęła się i usiadła obok mnie.- I jak wrażenie?- zależy czy mówi o sobie czy o szkole. Bo jak o sobie samej to jeszcze szczęki nie pozbierałem z podłogi.
- Bardzo dobrze.- wróciła moja pewność siebie.- I chyba będzie coraz lepiej.
- Spodoba ci się.- położyła telefon na ławce.- Co?- spojrzała na chłopaka, który przyglądał się jej badawczo.
- Wyruchał cię ktoś, że taka miła jesteś? A w sumie kto by chciał.- odchylił się od niej ze śmiechem.
- Możliwe, że ty bo nic nie czułam.- wypięła mu język i wszedł nauczyciel.
- Dziecko kochane! Myślałem, że dziś się nie spóźnisz.- postawił kubek na biurku i stanął pod tablicą.
- A w życiu. Pan by jeszcze pomyślał, że spoważniałam albo coś.
- Ty i powaga? Prędzej założysz coś co nie jest czarne.
- Celna uwaga.- zaskakuje mnie. Każdy ją tu lubi. Na początku obstawiałem jakąś zołzę, a ona wydaje się urocza. Ma taki zaraźliwy uśmiech, że to masakra. Jest taka radosna jakby nic ją to nie kosztowało.
- Poznałeś już Jamnika?- spytała.
- Tak.- śmieszy mnie jaką ksywkę ma wychowawczyni.- Czemu na nią tak mówicie?
- Jest miła i urocza jak piesek.- wyjęła energetyka i otworzyła puszkę. Upiła łyka i dodała.- Ale jak trzeba umie się wydrzeć albo załatwić coś dla nas. A ty czemu się przepisałeś?
- Tam bym się niczego nie nauczył. Pojebane miejsce.- nie ciągnęła dalej tej rozmowy bo uniemożliwił jej to katecheta.
- Blanka, wybrałaś już zakon?- spytał bardzo poważnie, a mnie zatkało. No błagam... Ona się tam zmarnuje!
- A pan zapuszcza włosy?- to było dobre zagranie bo koleś jest łysy.
- Brakowało mi cię, słońce.
- Ja wiem.- śmiała się teraz z prowadzącym.

   Na kilku przedmiotach udało mi się usiąść z Damianem. Opowiadał mi o każdym z osobna, ale najmniej o Blance.
- Ona też była nowa w sumie. Przyszła chyba po drugim miesiącu szkoły. Z tego co wiem przez byłego.- nachylił się do mnie i szeptał.- Mówiła mi to bo się w sumie zaprzyjaźniliśmy. Puścił o niej straszną plotę więc dziewczyn się wkurzyła i przyszła do nas. Pojebany typek.- spojrzałem na nią i zastanawiałem się co źle można powiedzieć o szatynce. Co prawda nie znam jej bardzo, ale nie uważam ją za jakieś zło wcielone.

- I jak dziewczyny w klasie?- zapytał w szatni Michał.- Która wpadła do oka?
- Od razu mówię, Sara ma chłopaka.- dodał Patryk.
- Dajcie mu spokój.- rzucił w nich piłką Damian.- Wiadomo, że Blanka.- uśmiechnąłem się pod nosem na samo te imię.
- Kupuj lodołamacz do jej serca.- śmieli się.
- Ona nie ma serce.- dodał kolejny.
- Czemu?
- Ona jest kochana i w ogóle, ale nie jeden już próbował coś z nią zakręcić. Szybko się poddawali nie wiadomo czemu.

   W domu myślałem jedynie nad tym, że chce iść na lekcje i podziwiać tą dziewczynę. Obstawiam, że da się podjeść różą włożoną do szafki. Muszę wiedzieć jedynie jaki ma numer, ale od czego jest klasowa kujonka? Od razu napisałem do Dagmary: "hej, jaki numer szafki ma Blanka?". Na odpowiedź długo czekać nie musiałem "230".


od autorki: mam nadzieję, że nie zanudziłam was,
mi średnio odpowiada rozdział :/
przepraszam też za opóźnienie
klikamy "przeczytane" albo komentujemy jeśli chcecie więcej